Po wydaniu Theli Therion osiągnął niebywałą popularność na świecie. Z małego zespoliku, tłukącego na początku lat 90-tych prymitywny death metal, wyrosła potężna symfoniczno-metalowa hybryda. Teraz już nie tylko długowłosi wyjadacze muzyki metalowej, ale również przystojniaczki w garniturach, stare babcie i jeszcze parę innych pokoleń z przyjemnością słuchają tych uduchowionych dźwięków. Winny temu jest współtwórca zespołu, kompozytor całej muzyki i w zasadzie aktualnie jedyny członej Therion - Christofer Johnsson. Właśnie jego tuż przed koncertem w Krakowie udało mi się dorwać na korytarzu i w spartańskich warunkach, siedząc na schodach studio "Łęg", wypytałem o wszystkie szczegóły dotyczące oczekiwanego następcy "Theli". Oto co na temat Therion, nowego albumu i innych ciekawych aspektów z życia zespołu miał do powiedzenia Christofer...
Piotrek: Witam cię Christofer w Polsce. To już twój trzeci występ w naszym kraju. Pierwszy raz graliście kilka lat temu po premierze "Beyond Sanctorum" w ramach ówczesnej Metalmanii, teraz w sobotę ponownie wystąpiliście na tym festiwalu, a dziś gracie trzeci raz, tutaj w Krakowie.
Christofer: Tak, ale ten sobotni show to nie był właściwie koncert, ponieważ graliśmy tylko kilka piosenek, a cały set trwał około 30 minut.
To fakt, ale chyba tego nie żałujesz. Powiedz mi lepiej, jak polska publika reaguje na wasze koncerty?
Jak na razie świetnie, a mam nadzieję, że dzisiaj będzie jeszcze lepiej.
W tamtym roku twierdziłeś, że nowy album nagrasz dopiero za kilka lat...
Aaa... nowy album wydajemy w maju...
No właśnie wiem, co spowodowało tę nagłą zmianę decyzji?
Chodzi o to, że "Vovin" jest bardzo podobny do "Theli", tyle że inspiracje były dużo głębsze. Logicznym więc wydaje się fakt, by jak najszybciej kontynuować ten rozdział. Poza tym nacisk ze strony managementu i wytwórni nie był obojętny. A jak mnie ktoś przyciska i czuję dużą presję, to biorę się ostro do roboty. I tak już pracuję od listopada tamtego roku. Wiesz, nie jest to do końca mój sposób pracy. Po nagraniu jednego albumu lubię zrobić sobie wakacje, ale też nie mogę lekceważyć wytwórni, która uwierzyła i włożyła w nas masę pieniędzy. Pewnie, że mogłem nagrać "Vovin" za kilka miesięcy, ale być może wtedy ludzie zdołaliby już zapomnieć o Therion. Tym razem solennie obiecuję zrobić rok wakacji (śmiech).
Wiekszość materiału na "Theli" stworzyłeś na keyboardach. Jak wyglądał proces twórczy w przypadku "Vovin"?
Najpierw stworzyłem podstawowe linie melodyczne na gitarze akustycznej, potem wymyśliłem orkiestrę na klawiszach, a później wszystkie ozdobniki używając gitary. Jak widzisz jest to dla mnie nowy sposób tworzenia, gdyż jak dotąd albo grałem na gitarze z efektem albo na klawiszach, teraz zaś większość stuffu powstała na gitarze akustycznej.
Jakich więc niespodzianek możemy się spodziewać?
Na pewno chóru, profesjonalnej orkiestry - naprawdę dużej! Nagrywaliśmy w dobrym studio, w Woodhouse, z dobrym producentem. Może nie będzie jakichś drastycznych zmian, ale wiesz, bardzo się rozwinęliśmy, nauczyliśmy się czuć taką muzykę i myślę, że "Vovin" powinien brzmieć bardziej naturalnie niż "Theli". Ludzie nie mogą się po nas spodziewać, że zagramy teraz np. punk, wciąż będzie to Therion! Jeszcze bardziej klasyczny, ale będzie też więcej gitar.
Na Metalmanii mogliśmy usłyszeć dwa nowe utwory, wyraźnie słychać w nich orientalne, indyjskie wpływy...
Tak, masz rację. Ale są to raczej perskie motywy. Zawsze starałem się grać tego typu rzeczy, i teraz na pewno będzie ich więcej.
Czy to prawda, że podczas nagrywania "Theli" koszty były tak duże, że szef Nuclear Blast musiał sprzedać swój samochód?
Nie, hehe. To był dowcip. Fakt, budżet był olbrzymi i kiedyś szef żartując stwierdził, że chyba będzie zmuszony zastawić swoje auto, my to podchwyciliśmy i na wkładce płyty napisaliśmy: "Hej, duże dzięki za to, że sprzedałeś swoje Porsche..." (śmiech)
Na "Therli" zarobił chyba na dwa takie samochody... Ile kopii tego materiału sprzedaliście?
W Europie poszło tak około 60 tysięcy CD, nie licząc kaset licencyjnych, a jak wiesz w Polsce, Rosji i w ogóle na wschodzie sprzedało się tysiące kaset. Szczególnie Rosja jest zadziwiającym krajem, rozeszło się tam tylko dwa tysiące CD. Myślałem, że sprzedamy tam kilkaset płyt, a tu dwa tysiące... Niesamowite...
Ostatnio dotarła do mnie pogłoska, że na "Vovin" gościnnie udzielał się Ralf Scheepers z Primal Fear.
Tak, Ralph zaśpiewał w jednym kawałku refreny.
A jak to jest z tobą? Na koncercie jakoś mało śpiewałeś... (wtedy wokale poszły z playbacku - przyp.)
Taaak, na nowym albumie nie robię tego w ogóle i co więcej, nie zamierzam już parać się tym w przyszłości.
Dlaczego?
Eeee.... nienawidzę śpiewać. Nowy materiał jest bardzo klasyczny i melodyjny i moje ryki w ogóle do tego nie pasują. Na "Theli" jeszcze próbowałem poharczeć, bo wiele z tych utworów powstawało dużo, dużo wcześniej i nie spodziewałem się, że przybiorą one taką formę. Przykładowo "To Mega Therion" jest z 1993 roku. Wówczas utwór ten był brutalniejszy i mój wokal brzmiał naturalnie. Teraz już zupełnie nie współgra z muzyką.
Kogo w takim razie usłyszymy na "Vovin"?
Ooo, wielu różnych ludzi. Chór, dwie wokalistki - Sarę z Cradle of Filth i Covenant i Martinę z Dreams of Sanity i oczywiście Ralpha Sheepersa.
Piotr już z wami nie gra, Larsa też pożegnałeś...
No bo on był alkoholikiem.
Kto w takim razie tworzy obecnie Therion?
Tą płytę nagrałem z muzykami sesyjnymi, dałem im kasety i potem razem weszliśmy do studia.
Wynika stąd, że jesteś obecnie jedynym członkiem Therion?
Tak, ale mi to odpowiada. Kiedy osiągnąłem już tą pozycję muszę mieć naprawdę dobrych muzyków, a ci, którzy ze mną nagrywali album nie mogą zostać na stałe, bo mają inne zajęcia. Może Martina zostanie ze mną, sam jeszcze nie wiem... Na koncerty mam muzyków wynajętych specjalnie na tę trasę. Nie wiem jak to będzie wyglądać w przyszłości, ale na razie jest to i dla mnie i dla tej muzyki optymalne wyjście.
A Piotr nie myśli o powrocie do zespołu?
Dla niego ten rozdział jest zamknięty. Teraz jest nauczycielem historii. W zasadzie gra tylko w Serpent.
A co z Carbonized?
To zawsze był tylko nasz projekt i na razie nie myślimy o nim. Może za kilka lat, jak nas najdzie ochota na wspólne granie, to wtedy nagramy kolejną płytę, kto wie...
Wszyscy znają twoje fascynacje okultyzmem, magią i czasami starożytnymi. O czym tym razem opowiadają twoje teksty?
W zasadzie o tym samym co liryki na "Theli" z pewną różnicą - są znaczenie lepsze, haha. Tradycyjnie już przewijają się wątki takemnicze, apokaliptyczne.
Czy tym razem pisałeś w językach starożytnych?
Nie, wszystkie teksty są w języku angielskim.
Na "A'arab..." znajduje się kilka coverów klasyków heavy metalu. Zrobiłeś to z sentymentu do tej muzyki, czy też były inne powody?
Powodów było wiele. "Fly to the rainbow" nagraliśmy podczas sesji "Theli" z przeznaczeniem na singiel, "Children of the damned" znowuż został specjalnie przygotowany na japoński "A tribute to Iron Maiden", natomiast "Under Jolly Roger" graliśmy na koncertach specjalnie dla fanów w Niemczech. Tam Running Wild jest bardzo popularny. Nie jesteśmy zagorzałymi fanami Running, ale ten utwór jest naprawdę zajebisty. Umieściliśmy więc i ten cover na naszym krążku. Zrobiliśmy go w ciągu 3 godzin, a wokalu użyczył "gardłowy" Necrophobic. Kiedy zebraliśmy cały materiał przygotowany na "A'arab..." pomyślałem: "zróbmy coś specjalnego, coś czego fani jeszcze nie znają". I tak weszliśmy do studia, gdzie powstała nowa wersja "Symphony of the Dead", oraz cover Judas Priest "Here comes the tears".
Na koncertach nie gracie zbyt wiele kawałków ze starszych płyt...
Gramy dwa utwory z "Lepaca Kliffoth"... wiesz, chodzi o to, że tamten stuff jest zupełnie inny od tego, co robimy teraz. Kiedyś byliśmy zespołem stricte death metalowym i wówczas na koncerty przychodzili fani tylko tej muzyki. Dziś jest inaczej, na naszych show pojawiają się ludzie słuchający gotyku, opery, doomu. Zwolennicy tradycyjnego death przychodzą nadal, ale jest ich zdecydowana mniejszość. Staramy się więc grać te kawałki, które zadowolą większość publiki. To jest tak: gdy na nasz koncert przyjdzie 2 tysiące osób, z czego 100 to zadeklarowani wielbiciele deat, to odtwarzając stare numery zawiedlibyśmy pozostałe 1,9 tysiąca. Widać to zresztą po sprzedaży albumów: "Theli" rozeszło się ok 60 tysięcy egzemplarzy, a "Lepaca" osiągnęła tylko 25 tysięcy. Teraz jest może trochę lepiej, ponieważ ci ludzie, którzy po raz pierwszy zetknęli się z Therion przy okazji wydania Theli, później zakupili też i wcześniejsze płyty.
W sumie się nie dziwię, bo "Theli" podoba się nawet mojej babci...
Haha! To mnie trochę zaskoczyłeś. Ale faktem jest, że album ten podoba się różnym ludziom. Słuchają go rockerzy, wielbiciele muzyki klasycznej, opery i choć zdają sobie sprawę, że jest to metal, to i tak znajdują w tym coś dla siebie.
Kilka lat temy miałeś problemy z norweską black metalową mafią...
Tak, to było jakieś sześć lat temu.
Powiedz, do czego w owe dni doszło i jak to się wszystko skończyło?
W zasadzie nie było żadnego problemy, tylko prasa to strasznie rozdmuchała. Zdarzyło się coś bardzo małego, zupełnie bez znaczenia, ale pismaki zaczęły nagle o tym gadać, pisać, dyskutować. Wtedy powstały plotki o black metalowej mafii. A tego problemu wcale nie było. Drobny incydent: 16-to latka ze Szwecji zakochana i zafascynowana jednym facetem z Norwegii próbowała podpalić mój dom trzycentymetrowym płomieniem z zapalniczki, podkładając ogień pod klamkę tylnych drzwi mojego domostwa. Nawet ich nie była w stanie spalić, haha. Ale w prasie pojawiło się: "porachunki satanistów, jeden drugiemu dom próbował spalić". Potem we wszystkich wywiadach pytano mnie o tą sprawę, nie po to by poznać prawdę, ale żeby opublikować tanią, sensacyjną historyjkę. To był pieprzony cyrk, dziewczynę i tak uniewinniono, a jej idol poszedł siedzieć za morderstwo. Młode, zakochane panienki popełniają wiele głupstw, haha. A wojny żadnej nie było. Nawet nikogo z Norwegii u nas nie widziałem.
Co w takim razie uważasz o tym całym nurcie black metalowym?
Generalnie lubuję się w starym black. Wczesny Bathory, Hellhammer, Celtic Frost to były doskonałe zespoły. Po współczesny black raczej nie siegam, choć myślę, że i w tym gatunku są grupy zasługujący na uwagę, zwłaszcza te bardziej progresywne zespoły są ekstra. Covenant to najlepszy zespół black jaki słyszałem w latach 90-tych.
A Dimmu Borgir?
Eee... fajni kolesie, grają fajną muzykę... ale wiesz, to nie mój styl, haha.
Jaką muzykę wobec tego preferuje Christofer Johnsson?
Dorastałem na starych heavy metalowych wymiataczach jak Accept, Judas Priest, Iron Maiden, Saxon. Teraz słucham wiele różnej muzy np. bardzo lubię Scorpions z lat 70-tych. Nienawidze ich twórczości z późniejszego okresu, z lat 80-tych, ale wczesne nagrania były naprawdę super. Oprócz tego uwielbiam Deep Purple, Black Sabbath, Uriah Heep, stare symfoniczne zespoły jak Jethro Tull, Kansas. Za Pink Floyd nie przepadałem, tylko "Atom heart mother" uważam za wspaniałe dzieło, bardzo bombastyczne i symfoniczne. Z metalu lubię Voivod. Co do nowszych rzeczy podoba mi się The Third and The Mortal, The Gathering, Moonspell, Samael. Poza tym słucham sporo muzyki klasycznej, operowej.
Po wydaniu "Vovin" pojedziecie zapewne na tournee? Znasz już jakieś szczegóły?
Na lato planujemy tylko udział w kilku festiwalach. Natomiast na trasę pojedziemy chyba dopiero w okolicach września. Chcielibyśmy w końcu zorganizować występy z "żywym" chórem.
To mam nadzieję, że zawitacie znów do Polski.
Niestety nie jest to zależne ode mnie tylko od managementu i promotora. Jeżeli oni powiedzą: "gracie w Polsce" - to pakujemy manatki i przyjeżdżamy do waszego kraju.
Nagranie "Theli" było dla ciebie wielkim marzeniem...
Tak, zawsze chciałem zagrać z chórem i orkiestrą. Od dawna o tym marzyłem, ale nie było na to pieniędzy. Wielokrotnie uważałem, że miło byłoby to nagrać, ale zdawałem sobie sprawę, że tkwi to w sferze marzeń. Tak było dopóki Nuclear Blast zadowolona ze sprzedaży "Lepaca Kliffoth" nie wyłożyła większej kasy na kolejny album. I może nie do końca wyglądało to tak jak chciałem, nie mniej jednak udało mi się w końcu spełnić to moje marzenie.
O czym więc pozostało ci teraz marzyć?
Hm.. Chciałbym zrobić coś w rodzaju metalowego musicaly, takiej metalowej opery, ze scenariuszem, akcją, aktorami. Myślę, że w przyszłości uda mi się coś takiego stworzyć. Wydaje mi się, że już na "Vovin" zawarłem namiastkę tego pomysłu. Poza tym zawsze chciałem nagrać ścieżkę dźwiękową do filmu, ale jak zapewne wiesz, dokonałem już tego przy okazji realizacji filmu "The Golden Embrace".
W sobotę graliście przed legendą heavy metalu - Judas Priest. Czy widziałeś ten koncert?
Ooo... tak!
I co o nich myślisz?
Moim zdaiem nowy wokalista jest lepszy niż Rob Halford przez ostatnie 15 lat. Ale niestety nie jest to Rob. Myślę, że Judas Priest nie mógł wybrać sobie lepszego wokalisty, jednakże czegoś mi tutaj brakuje. I nie ważne, że śpiewa o niebo lepiej, że muzyka jest bardziej drapieżna, dynamiczna i nowoczesna - to już nie ten stary, dobry Judas Priest. Wiesz, jak miałem 10 lat i zaczynałem słuchać metalu, Judas znaczył dla mnie bardzo wiele... Potem sam zacząłem bawić się w muzykę i wtedy wzorowałem się właśnie na nich. No i skoro nie za bardzo mogłem być tak dobrym wokalistą jak Rob Halford i tylko strasznie krzyczałem, to prznajmniej chciałem być takim gitarzystą jak Glen czy K.K., haha. Teraz to już nie jest klasyczny Judas. To samo tyczy się Iron Maiden, lecz w przeciwieństwie do tych pierwszych Iron najął sobie parszywego wokalistę. Kurde, on strasznie gównianie śpiewa. Niestety, jak odszedł Alan Smith, zaczęli pisać coraz gorsze numery, ale i tak sprzedawali się w milionowych nakładach. Ale jak odszedł Bruce to dopiero zaczęła się tragedia. Wtedy przestałem słuchać Ironów. Wiesz, chyba chodzi o to, że właśnie wokalista nadaje specyficznego klimatu muzyce i jak one odejdzie to przyjęcie na jego miejsce następnego, chociażby nie wiem jak dobrego, zupełnie zmienia oblicze zespołu. I to już nigdy nie będzie to samo co kiedyś. Judas nigdy już nie osiągnie takiego statusu jak w przeszłości. Okay, są bardzo dobrzy i nadal ich lubię, ale już mnie nie ekscytują jak dawniej.
Dobrze Christofer, nie będę cię już więcej męczył. Dzięki za ten wywiad i za tak wyczerpujące (nas obu) odpowiedzi. Końcówka należy do ciebie.
Dziękuję za wspaniałe przyjęcie w Polsce i mam nadzieję, że niedługo znów będziemy mogli się spotkać w waszym kraju. Czekajcie na nas.
Bye, bye.
Rozmawiał: Piotrek Guzik, marzec 1998
Podziękowania dla KK ROBa za przesłanie skanu!