Users Online
Guests Online: 4

Members Online: 0

Total Members: 273
Newest Member: logomines
Login
Username

Password



Not a member yet?
Click here to register.

Forgotten your password?
Request a new one here.
Last Fm
Wywiad dla Mystic 1999 Posted by Thor on August 14 2007

Historia Therion nie ma sobie równych na firnamencie ogólnie pojętego metalu. Z grupy niemalże czysto death metalowej, zespół nie tylko rozwinął się do poziomu zespołu-orkiestry, ale stworzył swój własny, niepowtarzalny styl, które swe apogeum osiągnął na doskonałych "Theli" oraz "Vovin". Oczekiwanie na nową płytę umilono nam całkiem sympatycznym "Crowning Of Atlantis", który w zamierzeniach miał być mini albumem, okazał się jednak blisko godzinnym materiałem zawierającym tak nowe utwory, covery jak i trzy kawałki koncertowe. Christofer Johnsson po raz kolejny potwierdził, że jest nie tylko charyzmatycznym myzkiem, ale również nietuzinkowym człowiekiem o ciekawych i gruntownych poglądach na wiele spraw.

A zaczęło się od totalnych trzasków w słuchawce...

Mystic Art: Halo, halo...

Chris: Helooo!

Tak słucham, Mystic.

Uff, wreszcie się połączyłem. Z tej strony Christopher z Therion.

Bomba, jak leci?

Całkiem nieźle, dziś zrobiłem już dziesięć wywiadów i to wcale niezłych, jestem więc zadowolony.

Słyszałeś, że Jugosławia jakąś godzinę temu skapitulowała?

Poważnie?!! To dobrze, to naprawdę bardzo dobrze.

Też tak myślę, gdyby dłużej ta sytuacja się nie zmieniała Europa mogłaby bardzo drogo za to zapłacić i nie mam tu na myśli kwestii finansowej.

Tak, to prawda, sądzę jednak, że ogarnęła nas zbyt duża panika, iż za sprawą Rosji wybuchnie wojna światowa. Czytałem niedawno książkę, że przygotowania do takiej wojny zajęłyby im około dwóch lat, jednakże już po pierwszym roku tychże przygotowań nastąpiłby tak olbrzymi krach ekonomiczny, że Rosji groziłoby to autentycznym głodem.

Niemniej jednak, arsenał broni nuklearnej jakim dysponuje mógłby doprowadzić do totalnej zagłady Europy.

Trzeba przy tym pamiętać, że jej masowe wykorzystanie oznacza samobójstwo dla każdego narodu, wierzę zatem, że nikt nie zdecyduje się na jej użycie.

Okay, porozmawiajmy zatem o Therion, który nie przestaje być bardzo aktywny - nie minął rok od wydania Vovin, a mamy kuż nowe wydawnictwo - "Crowning Of Atlantis". Spieszyliście się gdzieś, czy po prostu jesteście tak bardzo kreatywni?

Z tym wydawnictwem wiąże się śmieszna historia - od samego początku miał on być mini albumem, nawet gdy wchodziliśmy do studia, byliśmy przeświadczeni, że nagrywamy mini. Miałem w planach spróbowanie czegoś nowego i nieznaczne odejście od stylu Therion w tytułowym "The Crowning Of Atlantis", następnie utwór "Mark Of Cain" mieliśmy gotowy i nagrany podczas sesji "Vovin", jednak nie spodobałą mi się wówczas produkcja, brzmienie gitar i tak dalej, więc nie umieściliśmy go na płycie. Podobał mi się jednak sam utwór, więc zdecydowałem, że naramy go jeszcze raz, w nieco zmienionej wersji i myślę, że efekt jest bardzo dobry. Podobnie ma się z "Clavicula Nox", po wydaniu "Vovin" myślałem - dlaczego nagraliśmy w tym miejscu damskie, a nie męskie wokale, tu aż się prosi o fortepian itd. Sądzę, że nowa wersja jest znacznie ciekawsza. Na "Vovin" przygotowaliśmy dwa nieco odmienne stylistycznie utwory, jeden to "Wild Hunt", drugi zaś "From The Dionysian Days" i właśnie tego ostatniego postanowiliśmy nie umieszczać na albumie, gdyż byłby to kolejny melancholijny kawałek na płycie i w zasadzie nikt nie odczułby większej różnicy. Swoje zadanie za to doskonale spełnił "The Wild Hunt", który w środku albumu drastycznie zmienił jego oblicze. Zawsze bardzo dbam o to, w jakiej kolejności pojawiają się utwory na naszych wydawnictwach, muszą doskonale pasować do siebie i wzajemnie się uzupełniać. Pomimo, że "From The Dionysian Days" jest wspaniałym utworem, do "Vovin" nie pasował, a na "Crowning of Atlantis" odnalazł się doskonale. Chciałbym w tym miejscu podkreślić, że nie jest to żaden odrzut z poprzedniej płyty, jest to kawałek z którego jestem bardzo dumny i równie zadowolony jak z reszty materiału z "Vovin". Co dalej - ah tak, ponieważ miał to być mini, zdecydowaliśmy się na nagranie coveru Accept - "Seawinds". Wiesz, są dwie metody nagrywania coverów - oczywista, kiedy słuchacz wie (nawet nie znając oryginału), że nie jest to kawałek zespołu i mniej oczywista, kiedy przerabia się utwór na własną modłę. Tak też zrobiliśmy w "Seawinds" i pomimo, że wiele osób w naszej wytwórni, nasz producent oraz manager są wielki fanami Accept, nikt nie zorientował się, że jest to przeróbka, osiągnąłem zatem swój cel.

I jak wiem, w zasadzie na tych utworach miał się opierać mini album, zgadza się?

Tak, takie było pierwotne założenie, jednak potem stwierdziłem, że dlaczego by nie dodać jeszcze jednego utworu, wówczas ludzie za tę samą cenę otrzymaliby krążek z aż sześcioma kawałkami. Na japońskiej wersji poprzedniego albumu jako bonus umieściliśmy cover zespołu Loudness, chyba jedynego japońskiego zespołu, który odniósł sukces. Wiesz - w ogóle z japońskimi wersjami są straszne chece - wydanie licencyjnej płyty. gdy nie ma na niej bonusu, nie ma żadnego sensu, gdyż jakimś cudem Japończycy mają niesamowicie tanio importowane płyty z Europy. Tak więc nasze płyty ukazują się tam z bonusem, a teksty są tłumaczone na język japoński... To jest trochę bezsensu, gdyż w Japonii nie sprzedajemy wcale tak dużo płyt, około 10 tysięcy, w Stanach około 15 tys, a w Europie 75 tysięcy, daje to razem setkę, jednak to właśnie dla Europy, gdzie mamy najwięcej fanów, powinniśmy robić specjalne wydawnictwa.

I w tym momencie nazbierało Wam się już sześć kawałków.

Zgadza się, a wytwórnia wpadła na pomysł, że może warto by było dorzucić jeszcze trzy koncertowe nagrania i wydać jakąś specjalną edycję mini, czy coś w tym stylu. Z kolei ja sobie przypomniałem, że cover Manowaru nad którym tak długo pracowaliśmy i w którego opracowanie wsadziliśmy masę energii, nie zostanie wykorzystany na płycie poświęconej temu zespołowi, gdyż ta po prostu się nie ukaże. Tak więc na tę specjalną okazję uzbierało się nam aż dziesięć utworów i wygląda na to, że wytwórnia sprzedaje tylko i wyłącznie tę wersję, pomijając całkowicie właściwie mini. Muszę teraz wszystkim tłumaczyć, że ten materiał nie jest dużą płytą Therion, że dla nas wciąż jest to mini. W większości wywiadów, których ostatnio udzieliłem, dziennikarze zadają takie oto pytanie - "a więc Vovin okazał się komercyjnym sukcesem, skoro już wydajecie kolejną płytę?". Nie jest to zbyt miłe, tym bardziej, że Therion jest zespołem, który zawsze przekracza planowany budżet, zawsze wydajemy pieniądze na rzeczy, na które inne zespoły nie zwracają uwagi. Co więcej, podczas sesji "Vovin", musiałem wyłożyć 10 tysięcy marek z własnej kieszeni, tak aby uzyskać zadowalający efekt w 100%. Co jeszcze... w zeszłym roku, aby wystąpić na Dynamo wraz z orkiestrą musieliśmy sami pokryć niektóre koszta, bo organizatorów nie było na to stać.

Na mini brakuje jednak zapowiadanej przeróbki klasyku Karla Orffa, "O Fortuna".

Wiesz, prawdę mówiąc, ja nigdy nie zapowiadałem, że ta przeróbka znajdzie się właśnie na tym wydawnictwie. Owszem ,już od jakiegoś czasu planuję nagranie tego utworu, jednak to musi być poparte bardzo solidnym przygotowaniem i perfekcyjnym opracowaniem utworu, nie chcę tu nic spieprzyć. Przypuszczam więc, że jak zwykle wytwórnia trochę się pospieszyła z taką informacją. Sądzę jednak, że uda nam się go nagrać już przy okazji następnego albumu, nie wiem jednak, czy znajdzie się on na nim, czy też na jakimś następnym wydawnictwie.

To dobrze, gdyż musze przyznać, że byłem nieco rozczarowany, gdy zobaczyłem, że nie ma tego utworu na "Crowning...".

Dla otuchy więc dodam, że byłbyś jeszcze bardziej rozczarowany, gdyby znalazła się tam słaba i niedopracowana wersja.

To się zgadza. A czy jesteś zadowolony z występu na tegorocznym Dynamo?

O tak, nawet bardzo. Wiesz, to było zabawne, gdyż nasza orkiestra miała próby w Niemczech zaś my w Szwecji i spotkaliśmy się na próbie generalnej dopiero w dzień koncertu (graliśmy o drugiej w nocy), zrobiliśmy próbę, na której wszystko wyszło niepokojąco dobrze. Obawiałem się tego występu jak cholera, gdyż zazwyczaj na takich dużych festiwalach występują olbrzymie problemy techniczne, brzmienie jest takie sobie i ogólnie jest więcej problemów niż efektywnej pracy. Tym razem jednak wszystko poszło jak z płatka, perfekcyjnie i idealnie. Byłem naprawdę zakoczony, wszyscy mówili nam, że zabrzmieliśmy najlpiej z całej stawki zespołów, że było to coś nieprawdopodbnego. Ha, wciąż nie mogę uwierzyć, że tak dobrze nam poszło, nie uwierzyłbyś, jak często coś pieprzy się nam podczas festiwali, zawsze musi się coś stać i teraz, gdy oczekiwałem najgorszego, zagraliśmy perfekcyjnie.

Jakie macie plany koncertowe na resztę roku?

Niezbyt duże, kilka festiwali w Szwajcarii, Austrii, Niemczech, zagramy również na Wacken wraz z orkiestrą i chórem, jednak przypuszczam, że będzie to nasz ostatni koncert w taki składzie, gdyż koszta są po prostu zbyt duże. Choć tak naprawdę nie wiadomo, jak to będzie wyglądało, pamiętam, że pięć lat temu byłem pewien, że nigdy nie uda nam się zagrać z orkiestrą, gdyż jest to niemożliwe. Warunki i sytuacje się jednak zmieniają i być może za następne pięć lat okaże się, że jesteśmy w stanie odbywać regularne trasy wraz z orkiestrą i chórem. Myślę zatem, że jeśli tendencja zwyżkowa naszej sprzedaży utrzyma się na tym samym poziomie, czyli z każdym nowym albumem podwajamy sprzedaż poprzedniego...

Poważnie?

Yeah, tak to przynajmniej wygląda - Theli sprzedaliśmy gdzieś około 60 tysięcy, natomiast Vovin jest już ponad 100 tysięcy, jest to więc bardzo dobry wynik. Jeżeli uda nam się sprzedać drugie tyle następnego albumu, wówczas przypuszczam, że trasa wraz z orkiestrą i chórem będzie jak najbardziej realna. Jednak dla przykłądu Rage jeździ z większą orkiestrą aniżeli my - przy czym my korzystamy dodatkowo z usług chóru, więc mamy zbliżone koszta - i tylko jeden dzień trasy kosztuje ich 20 tysięcy niemieckich marek. Huh, nawet gdybyśmy podwoili obecną sprzedaż, nie byłoby możliwym wyłożenie takiej kasy, nie wiem, być może ich wytwórnia obrobiła bank, ale te koszta są po prostu astronomiczne.

Ale byłoby kapitalnie mieć właśnie taką trasę.

Yeah. oczywiście, jednak musimy być realistami, poza tym musisz pamiętać, że jeżeli wytwórnia daje na coś pieniądze, to musi je potem odzyskać - czyli na przykład nie płaci nam żadnych tantiem przez rok. Jeżeli wytwónia widzi, że nie ma żadnych szans na odzyskanie zainwestowanych pieniędzy, wóczas mówi po prostu nie.

A nie miałbyś ochoty zagrać w październiku Mystic Festival?

Oh, nie, będziemy wówczas w studio nagrywać nowy album - cały wrzesień, październik i listopad. Byłoby świetnie znowu zagrać w Polsce, gdyż podczas trasy promującej "Vovin" zagraliśmy tylko jeden koncert w Poznaniu i myślę, że było to nieporozumienie, gdyż przyjęcie jakie zgotowali nam ludzie oraz wypełniona po brzegi sala, wskazywałyby, że powinniśmy zagrać albo w znacznie większej hali albo cztery czy pięć oddzielnych koncertów.

Okay, niebawem więc nagrywacie nowy album - czy uważasz za realne, że zostanie wydany na początku nowego tysiąclecia?

Wow, jak to zabrzmiało... cóż, Nuclear Blast planuje wydać go w styczniu, jednak będą potrzebowali przynajmniej trzech miesięcy na wypromowanie go, tak więc jeśli powiem, że prawdopodobną datą jest luty - marzec, wówczas powinien ukazać się w kwietniu, ha ha. Wiesz, jak to jest, nigdy nie ma sensu za bardzo planować, gdyż zawsze może coś wyskoczyć, tym bardziej, ze jesteśmy jeszcze sporo czasu przed sesją. Dobrą rzeczą z Therion jest to, iż ludzie przyzwyczaili się do tego, iż z albumu na album bardzo się zmieniamy. Nie nagrywamy takich samych albumów i w zasadzie nigdy nie słyszymy pytań w stylu "dlaczego tak bardzo zmieniliście swoją muzykę?". Pomyśl przy tym o AC/DC - gdyby oni zmienili swój styl, ludzie od razu by to zauważyli i prawdopodobnie nie zaakceptowali nowego wizerunku zespołu, który praktycznie od samego początku gra to samo. Z Therion jest inaczej, ciągle zmieniamy swoją muzykę, a ludzie po prostu wiedzą, że to nowy Therion, co więcej, przypuszczam, że w tej chwili oczekują od nas tych zmian. Zabawnie było, gdy wydaliśmy drugi album i wykorzystaliśmy na nim partie keyboards.

... ale przecież już na pierwszej płycie, w dwóch czy trzech kawałkach pojawiły się klawisze.

Zgadza się, ale w nieporównywalnie mniejszym stopniu, aniżeli na "Beyond Sanctorum", wówczas ludzie zaczęli się pytać dlaczego podążamy za modą, zamiast trzymać się sztywno stylu z jedynki. Ale tak naprawdę, to my byliśmy jednym z pierwszych zespołów na metalowej scenie, które zaczęły używać klawiszy. Zabawne jest jednak obserwować fanów Therion, któzy zetknęli się z zespołem w różnych okresach - na przykład ci wszyscy, którzy zaczęli nas słuchać od "Theli", po usłyszeniu "Vovin" byli zaskoczeni, że tak bardzo zmieniliśmy nasz styl. Z kolei nasi starsi fani, którzy słuchali nas od dawna, po szoku jaki wywołał "Theli" spodziewali się równie dużej zmiany na "Vovin", po jej wydaniu pytali się dlaczego tak mało zmieniliśmy.. haha, to wszystko zależy od indywidualnego punktu widzenia.

Co w taki razie będą mówić fani po wysłuchaniu następnej płyty?

Z jednej strony płyta ta będzie bardziej heavy metalowa, z drugiej zaś, jeszcze bardziej symfoniczna. Mam już napisane sporo materiału i w zanadrzu kilka niespodzianek, z pewnością będziemy korzystać z jeszcze większej ilości instrumentów klasycznych, tak aby atmosferę symfoniczności uwypuklić jeszcze bardziej. Zauważyłem jednak, że rozumienie bardzo zależy od sposobu jej słuchania - czy starasz się wychwycić tylko i wyłącznie atmosferę, czy także strukturę utworów, jak są skomponowane, jak zagrane. Co jeszcze... na pewno nie znajdzie się tam żadna ballada, ale z drugiej strony nie będze jakiś wielkich przebojów w stylu "To Mega Therion", to będzie ciężki album do rozgryzienia, jednak jeśli się go już dobrze pozna, wówczas przypuszczam, że dla wielu będzie to najlepsza płyta Therion. Na premierę jednak trzeba jeszcze poczekać...

Na poprzednich albumach udzielałeś się wokalnie, podczas, gdy na "Vovin" już nie, dlaczego?

Nie jestem jakimś wyjątkowym wokalistą, a na "Vovin" raczej nie było momentów, w ktorych mój głos pasowałby do muzyki. Agresywne, ostre śpiewanie trzeba zostawić młodej generacji muzyków, którzy czują to doskonale. Black czy death metal to olbrzymia agresja i energia, uczucie, które raczje trudno byłoby mi w sobie wyzwolić, więc nie będę robił nic na siłę.

A cz do tych momentów na następnej płycie, gdzie będzie przeważał heavy metal ponownie zaprosisz Ralfa Scheeprsa?

Myślę, że raczej nie, gdyż byłoby to zbyt oczywiste, a wszystko co jest oczywiste i proste, jest oznaką braku kreatywności. Poza tym nie chcę aby Therion brzmiał jak Primal Fear, czy jakikolwiek inny zespół. W ostatnim czasie pojawiło się naprawdę sporo albumów heavy metalowych, więc nagrywanie kolejnego stricte heavy metalowego albumu nie miałoby najmniejszego sensu. Wolę zrobić coś naprwdę świeżego, jak na przykłąd połączenie heavy metalu z operą i tego właśnie możesz się spodziewać po nowym albumie!!!

Wciąż kontynuujecie współpracę z Nuclear Blast, przypuszczam więc, że jesteście zadowoleni z pracy, jaką dla was wykonują.

Zgadza się, robią naprawdę zajebistą robotę. Wprawdzie jeszcze przed nagraniem "Vovin" mieliśmy trochę problemów i darzyliśmy niezbyt miłymi uczuciami, jednak renegocjowaliśmy kontrakt, rozwiązaliśmy problemy i teraz wszystko układa się bardzo dobrze. Zrobili naprawdę doskonałą promocję "Vovin", zaangażowali w to dużo sił i pieniędzy, a my ze swojej strony zrewanżowaliśmy się podobnym. W tej chwili jestem bardzo zadowolony ze współpracy i jesem przekonany, że Nuclear Blast jest największą, niezależną wytwórnią metalową na świecie. Mają najlepszych dystrybutorów w każdym kraju, są fanami muzyki i wydają zespoły, które naprawdę im się podobają, a nie tylko to, co się może sprzedać. Takie bezpośrednie podejście do muzyki i traktowanie jej z pozycji fana, nie zaś biznesmena, nadaje im autentyczności i jak sądzę, jest jedną z przyczyn ich olbrzymiego sukcesu. Weź dla przykładu Noize Records, którzy byli niemalże królami metalu w latach osiemdziesiątych, wydawali Voivod, Kreator, Helloween, Rage, później zaczęli tracić zainteresowanie dla nowo powstającej muzyki, nie przywiązywali wagi do zespołów, z którymi podpisywali umowy i w końcu przestali się kompletnie liczć na rynku.

I chyba ze wszystkim tak jest - jeśli wierzysz w to co robisz, jeśli angażujesz w to wszystkie swoje siły, a przy tym pozostajesz uczciwy, mniejszy czy większy sukces na pewno odniesiesz.

Tak, tak. Tak właśnie jest. W tej chwili w Nuclear Blast pracują wspaniali ludzie, profesjonaliści, którzy wiedzą, co i jak robić. W przeszłości pracowali tam ludzie, którzy z całą pewnością nie powinni znaleźć się w wytwórni płytowej, na szczęście było to jasne i dla szefa Nuclear Blast i w tej chwili ma najlepszy zespół z możliwych.

Parę lat temu przeprowadzałem z tobą wywiad i spytałem, co preferujesz robić - nagrywać muzykę w studio, komponować ją czy grać na żywo. Sprawdźmy teraz, jak bardzo twoje poglądy się zmieniły.

Uff, co ja mogłem wtedy odpowiedzieć??? Ha, ha, naprawdę nie pamiętam, ale wydaje mi się, że teraz mimo wszystko najbardziej lubię komponować muzykę. Niezbyt często ćwiczę grę na gitarze i chyba nigdy nie zostanę jakimś wirtuozem, dlatego największą przyjemność sprawia mi zdecydowanie komponowanie, kombinowanie co i jak mógłbym zrobić. Przypuszczam, że w przeszłości, gdy graliśmy jeszcze death metal, znacznie bardziej podobały mi się występy na żywo, bo... było w nich dużo energii, spontaniczności i młodzieńczego szaleństwa. A co tak naprawde powiedziałem ci wtedy?

Praca w studio.

Hmm, w takim razie musiało to być na etapie "Lepaca Kliffoth", bowiem wtedy nasza muzyka zaczęła być już bardzo skomlikowana i trudna do odtworzenia na żywo.

Koncertowaliście wtedy z Annihilator i na ich przykładzie wydawało się, że metal totalnie podupada, gdyż na niektóre koncerty przychodziło nie więcej niż sto osób.

Tak, to prawda, było to cholernie przykre, jednak pamiętajmy, że nigdy nie udało im się nagrać tak dobrych płyt jak dwie pierwsze "Alice In Hell" i "Never, Neverland", więc ich popularność bardzo zmalała. Od tego już momentu postanowiliśmy, że będziemy jeździć na trasy z trzema bądź nawet czterema zespołami. Na przykład na ostatniej zgodziliśmy się supportować Moonspell, bo pomimo, że my jesteśmy znacznie bardziej popularni na przykład w Niemczech, oni są lepiej znani we Francji i Anglii, zresztą na Wyspach jesteśmy tak mało znani, że prawdopodobnie nikt nie odważyłby się tam zorganizować naszego koncertu. Tak, trasa z Moonspell była bardzo udana, sporo koncertów było wyprzedanych, w tym ten w Polsce. A propos, właśnie u was w kraju sprzedajemy znacznie więcej, aniżeli Moonspell.

Po wydaniu następnej pyty nadejdzie chyba odpowiednia pora abyście wystapili w roli headlinera?!

Tak, myślę, że w takiej właśnie roli pojedziemy na następną trasę.

Przy czym nie olejcie support`a i weźcie jakiś dobry zespół.

Yeah, na pewno tak uczynimy. Bardzo chciałbym wziąć na trasę VoiVod, którzy są jednym z moich ulubionych zespołów, choć w ostatnich latach stracili trochę na popularności.

Nie mniej jednak, czuje się jakiś żal po odejściu Snake`a.

Hmm, tak i nie, Snake był doskonałym wokalistą jednak nie sądze aby był w stanie śpiewać wystarczająco agresywnie, aby odnaleźć się na nowych płytach Voviod. Wiesz, po wysłuchaniu "Negatron" stwierdziłem, że nowy wokalista nie jest w stanie go zastąpić. Jednak gdy wyszła "Phobos" doszedłem do wniosku, że jest to jedna z najlepszych płyt w dorobku VoiVod i nowy wokalista doskonale się tu sprawdza!

Być może niewiele osób wie, ale w przeszłości miałeś pewne problemy z tak zwaną black metal mafią, jak wspominasz te wydarzenia?

Hmm, dobrze to ująłeś - tak zwana black metal mafia, kilka dzieciaków, które zaczęły sobie wmawiać, że są niewiadomo kim, nie wiadomo jak źli i groźni. Moje problemy ograniczyły się do tego, że dzieciaki te trafiły do więzienia, a jedna laska do szpitala psychiatrycznego. Oczywiście prasa robiła wokół tego olbrzymie zamieszanie, pisali, że mój dom spłonął i takie tam brednie. Jednak najbardziej zabawni byli dziennikarze amerykańscy, którzy dwa lata po tych wydarzeniach zaczęli się ptać w wywiadach - co się tam u was w Europie dzieje? Ha, ha, to było zabawne, ale tak to już jest z plotkami, rozchodzą się po całym świecie, ale bardzo powoli, a ludzie zawsze, powtarzam zawsze, szukają sensacji i nieprawdopodobnych historii.

Rozmawiał - Michał Wardzała, Mystic Art 7/99
Podziękowania dla Michała "Eryka" Golczyka za przesłanie wywiadu!

-

Comments
No Comments have been Posted.
Post Comment
Please Login to Post a Comment.