Users Online
Guests Online: 1

Members Online: 0

Total Members: 273
Newest Member: logomines
Login
Username

Password



Not a member yet?
Click here to register.

Forgotten your password?
Request a new one here.
Last Fm
Relacja - Kraków 2007 Posted by Thor on August 20 2007

13 Luty 2007, Kraków, Klub Studio

Lutowy dzień, dokładnie 13-ty, wtorkowy, dosyć ciepły. Kraków, jak zwykle brudny i pełen samochodów. Dotarłem z dwoma znajomymi do tego przereklamowanego miasta dosyć późno, nie wspominając o tym, że do klubu Studio, w którym zagrać miał Therion, przybyliśmy jeszcze później. Oczywiście organizator zawsze musi wkurzyć ludzi opłatą za szatnię (złotówka od każdej rzeczy) i oczywiście piwo lane w Studio bardziej kojarzy się z wodą niż z napojem obalanym co noc w Valhalli, ale to w sumie szczegóły, które śmiało możnaby pominąć gdyby było się bogatym abstynentem. Nie zdążyliśmy zobaczyć grupy Sabaton grającej jako pierwszy support, ale napisać mogę, że z zasłyszanych tu i tam opini nic dowiedzieć się nie można - jedni twierdzą, że grali kiepsko, drudzy, że średnio i - jak można się domyślić - inni ocenili koncert tej kapeli jako świetny. W każdym bądź razie zdążyłem popatrzeć na kilka ostatnich kawałków zagranych przez Niemców z Grave Digger. Cóż, wyglądali na przepitych, przećpanych przegrańców życiowych, ale na scenie wymiatali lepiej od niejednego młodego zespołu. Jak się to mówi - stary człowiek i może. Takowe określenie dobrze pasuje do Grabarzy, którzy rozruszali publiczność bawiącą się przy ich muzyce. Było pogowanie, mały młynek, śpiewanie z zespołem, w każdym bądź razie mnie jakoś nie urzekli... Może dlatego, że przybyłem zobaczyć Theriona albo też i z powodu faktu, iż nie zdążyłem przypomnieć sobie jeszcze specyfiki Studia i poczuć heavy metalowego klimatu jaki panował w czasie występu GD. Gdy skończyli swój show (pokazując biało czerwoną flagę z napisaną nań nazwą zespołu - miły gest), znalazłem mej lubej miejsce na "balkonie", a sam ruszylem na hordę długowłosych czcicieli Bestyji. Wyjmując swój młot, rozbijając nim głowy metali i siejąc zniszczenie... No dobra, dobra, właściwie to sprytnie wykorzystując swoje wąskie gabaryty, niczym swego czasu Tomba mijający przeszkody, dotarłem prawie pod barierkę. Jak to zwykle bywa, jakiś jełop omal nie przypalił mnie papierosem, którego musiał zapalić sobie w tym ścisku, ktoś przedrzeźniał technicznego Bestyji liczącego do mikronu po niemiecku, jakaś drobniutka białogłowa sięgająca mi może do sutków pchała się i pchała na przód jakby niczego w swoim krótkim życiu nie widziała i jakby nie była świadoma, że stać się jej może później krzywda, natomiast ja stałem sobie cierpliwie i czekałem aż gwiazdy wieczoru pojawią się na scenie.

Tymczasem przy dźwiękach Iron Maiden techniczni wnosili coraz więcej rekwizytów takich jak dwa masywne bębny, ostro zakończone stalowe elementy ogrodzenia, jakiś mikrofon na łańcuchu, zdjęli "tło" Grave Diggera zasłaniające logo Theriona widniejące nad jakiś trupkiem leżącym w pionowo postawionej trumnie znajdującej się w starym, średniowiecznym zamku. W końcu zapadła ciemność i rozbrzmiały pierwsze dźwięki Mitternach Lowe z najnowszej płyty Bestyji. Tłum oszalał, światło znowu oświetliło scenę, na której stali już gitarzyści (Niemannowie), Chris, a mikrofony dzierżyli w dłoniach Mats Leven, Snowy Shaw i dwie piękne, młode wokalistki - Katarina Lilja i przybyła ze Stanów Lora Lewis. Snowy, groteskowo wyglądajacy facet ubrany niczym jakiś kat, śpiewał patrząc w stronicę starej księgi trzymanej w dłoniach. Tłum skakał, klaskał i "wyrzucał" dłonie ułożone w kształt łba kozła w górę. Gdy zespół zaczął grać drugi utwór, Ginnungagap, dało się poczuć zapach potu i potworny ścisk. Ktoś dał się wynieść w górę i spadł mi na głowę, później nad tłumem pływała jakaś laska, która dała mi z glana w łeb. W czasie całego koncertu kilka razy miałem nieprzyjemność poczucia na własnym karku stu kilogramowych byczków - zaprawdę powiadam wam, nie jest to zbyt miłe uczucie. Jeśli zaś chodzi o Theriona, podobał mi się pomysł z dwoma, młodymi wokalistkami, które nie stały jak słup soli (patrz na Karin w czasie koncertu w 2004), ale ruszały się mając twarze pełne ekspresji - Lori uśmiechała się natomiast Katarina patrzyła na tłum wyniosłym wzrokiem niczym jakaś królowa ciemności. Takie połączenie (nie wiem czy świadome) różnych póz i zachowania przywodzić może na myśl kontrast między dobrem i złem, a gdy te dwie kobiety zaczęły prowadzić ze sobą "śpiewny" dialog, kontrast ten był bardzo dobrze widoczny. The Blood of Kingu - robi się coraz bardziej gorąco, trzeba skakać jak najwyżej aby złapać trochę powietrza. Po sześciu kolejnych kawałkach musiałem cofnąć się do tyłu - nie miałem czym oddychać a i byłem już tak mokry jakbym chwilę wcześniej łaził po rzęsistym deszczu. Po klasyku "Brith of Venus..." na scenie został Peter Karlsson (perkusja) oraz wokaliści Mats i Snowy, którzy wzięli pałki w swoje łapska i zaczęli walić nimi w dwa bębny stojące po bokach sceny. Całe trio dało świetny kilkuminotwy popis, któremu towarzyło rytmiczne klaskanie publiczności. Był to wstęp do Tuna 1613, po którym publiczność zachęcona była do śpiewania "Kaum, kaum, kaum..." (nie, to nie tytuł jakiegoś kawałka). "Muspelheim" i kolejny już klasyk - "Rise of Sodom...", po którym zagrano Ginnungagap, a później Petter na swoim laptopku ustawionym obok perkusji puścił "Grand Finale-Postludium". Gdy dźwięki tego utworu zwiastującego koniec koncertu wypływały z głośników, wokaliści wkroczyli na scenę trzymając czarne flagi,a po kilku minuatach wszyscy ukłonili się nisko i opuścili scenę. Widownia nie dała się zbyć tak łatwo - Therion, Therion! krzyczał każdy kto jeszcze nie ochrypnął. Wyszli ponownie! Bis był długi - składał się z czterech utworów! Z Lemurii (zapalniczki w górę!), Wand of Abaris i oczywiście To Mega Therion (ekstaza tłumu sięgnęła zenitu!). A na koniec zespół zagrał cover Manowar, "Thor the powerhead", podczas którego Snowy trzymał młotek w górze i darł się do mikrofonu jak opętany :) Cóż, to był koniec tego wspaniałego koncertu. Usłyszeliśmy jeszcze, że jak do tej pory byliśmy najlepszą widownią (założę się, że Chris wszędzie to powtarza ;P ) i mogliśmy iść do szatni. Oczywiście logistyka w tym kraju jest taka sama jak polityka - okropna i na poziomie, że tak rzeknę, poniżej krytyki! Kolejki, kolejki, kolejki... Ja w sumie do szatniarza dopchałem się w miarę szybko, ale na swoją ekipę musiałem czekać blisko... godzinę!

Gdy już dotarliśmy do domu znajomego by tam przy tanich piwkach (no co? studenci) poczekać na porannego busa, uśmialiśmy się nieźle widząc przerażone twarze współlokatorów opowiadających o jednym gościu mieszkającym z nimi i hodującym pajączki typu Tarantula i Ptasznik - podobno ostatnimi czasy trochę się ich namnożyło, a gość wracając pijany lubi wypuszczać je i bawić się z nimi! "A te małe mają mniej niż minimetr! A siedzą z samicami, które mają przecież w pudełeczkach dziurki na powietrze, większe niż te młode!". I było przygrywanie na gitarkach, i szum w głowie, i opowieści różnego rodzaju... Miłe zakończenie naszej wyprawy, którą okupiłem przeziębieniem i oczywiście brakiem snu sprawiającym, iż przez jakiś wyglądałem jak najstraszniejsze zombie, mimo iż człowiekiem przecież jestem :)


Podsumowując - koncert był genialny! Co prawda - mówiąc szczerze - czasami Kristian po prostu fałszował, ale to chyba wina gitary albo odsłuchu, mimo wszystko cała reszta była niesamowita. Teatralne wręcz zachowania muzyków i jakby operowe gesty wokalistów sprawiały, iż można było zapomnieć że jest się na koncercie metalowym. Był to mój trzeci koncert Bestyji, który widziałem i rzec muszę, iż za każdym razem widziałem coś innego! Niechaj bogowie ich błogosławią!

Set lista: 1. Mitternacht Lowe, 2. Schwarzalbenheim, 3. The Blood of Kingu, 4. Falling Stone, 5. An Arrow From The Sun, 6. Deggial, 7. Wine of Aluqah, 8. Perennial Sophia, 9. Son of the Sun, 10. Son of the Staves of Time, 11. Birth of Venus Illegitima, 12. Tuna 1613 + granie na bębnach, 13. Muspelheim, 14. Rise of Sodom and Gomorrah, 15. Ginnungagap, 16. Grand Finale, 17. Lemuria, 18. Wand of Abaris, 19. To Mega Therion, 20. Thor

Thor

Comments
No Comments have been Posted.
Post Comment
Please Login to Post a Comment.