Wywiad dla Chronicles of Chaos - 1997
Posted by Thor on November 01 2007 10:14:38
Tym co sprawiło, iż ostatnia płyta Theriona Theli była niesamowita, to kombinacja symfonicznego piękna i metalowej surowości. To też płyta zawierająca wiele emocji i uczucia, coś czego brakuje wielu metalowym płytom w obecnych czasach. Świętując 10-lecie istnienia, Therion wydał "A'arab Zaraq Lucid Dreaming", który jest misz-maszem różnych rzeczy z przeszłości połączonych z rzadkim/nowym materiałem. Na płycie tej wystąpiły rónież takie postacie jak Dan Swano z Edge of Sanity, Peter Tagtgren z Hypocrisy oraz Tobbe Sidegard z Necrophobic. Trafiła mi się okazja porozmawiania z gitarzystą/wokalistą zespołu, Christoferem Johnssonem, między innymi właśnie o tym nowym wydawnictwie Theriona.

CoC: Powiedz mi coś o waszym nowym wydawnictwie, co na nim jest i czemu je wydaliście?

To CD z okazji naszego 10-lecia, więc nie jest to prawdziwa płyta, ale raczej właśnie wydawnictwo. Z początku nie chcieliśmy tego wydać, ale mieliśmy trochę materiału który został z Theli, a który to miał się ukazać jako singiel - to są trzy pierwsze kawałki na A'arabie. Ale biuro Nuclear Blast w Niemczech chciało byśmy zawarli też cover Iron Maiden nagrany na potrzeby trybutu wydanego w Japonii, poza tym nagraliśmy dla własnej przyjemności cover Running Wild, którego nie planowaliśmy zamieszczać, a tylko graliśmy go na żywo. NB chciało abyśmy zamieściliśmy te kawałki by zrobić Mini-CD, ale Mini-CD nie sprawdza się jeżeli chodzi o promocję i ilość sprzedanych egzemplarzy w porównaniu do zwykłej płyty - można go co najwyżej sprzedać po tańszej cenie, z której wytwórnia nie zyskałaby nic poza tym, iż ludzie musieliby zapłacić za jedyne pięć piosenek. Wtedy powiedziałem: "Hey, to już 10 lat za nami, więc moglibyśmy coś z tej okazji zrobić", weszliśmy więc do studia i nagraliśmy ponownie "Symphony of the Dead", zrobiliśmy kolejny cover (Judas Priest "Here Come The Tears"), i zamieściliśmy jeszcze klasycznie brzmiący soundtrack, który napisałem na potrzeby pewnego filmu. Tuż przed tym jak wchodziliśmy do studia, postanowiliśmy zrobić mały eksperyment, w którym chodziłoby o to, by do soundtracka dodać gitary, perkusję i bas - wyszło to calkiem nieźle, więc też postanowiliśmy to zamieścić. I tak zamiast singla, zrobił nam się pełny album. Oczywiście jest to wydawnictwo jubileuszowe, dla fanów Theriona, nie jakiś album w pełnym tego słowa znaczeniu.

Jako, iż macie już 10 lat, powiedz mi o dobrych i złych doświadczeniach jakie przeszedł Therion.

Większość złych doświadczeń wyszła na dobre, jako iż nauczyły nas kilku rzeczy. Podczas naprawdę ciężkich lat, kiedy jechaliśmy w ostatnią europejską trasę, kiedy poruszaliśmy się minibusem, nawet nie vanem, ale japońskim minibusem... praktycznie każdy występ był dla nas deficytowy, a braki w kasie musieliśmy pokrywać pieniędzmi za sprzedaż płyt. I cały ten burdel z wytwórniami płytowymi. W początkach zmienialiśmy je jak jakąś pieprzoną bieliznę, z każdym nowym albumem, aż do Lepaki, która była naszą czwartą płytą. Sądzę jednak, że wszystkie złe doświadczenia okazały się w końcu potrzebne do tego, byśmy stali się tacy jacy jesteśmy dzisiaj.

Więc Nuclear Blast okazało się dla was pomocne jeśli chodzi o stabilizację?

Oczywiście. Przede wszystkim, traktowali nas bardzo dobrze, nawet jeżeli Lepaca Kliffoth nie okazała się być takim skcesem jakiego się spodziewali. Wszystkie zespoły, które są w ich stajni, traktują bardzo dobrze, nawet jeśli nie sprzedają się zbyt dobrze. Podjęli duże ryzyko dając nam na potrzeby nagrywania Theli 45,000 dolarów. W Europie sprzedało się 22 tysiące egzemplarzy Lepaki, a oni dali nam taką kupę szmalu, dwa razy więcej niż mówił kontrakt! Powiedzieli, "nie przejmujcie się kontraktem, po prostu wejdźcie do studia i nagrajcie płytę". To bardzo odważne, mogli wszak stracić fortunę, należą im się od nas duże podziękowania. Teraz wszystko idzie dobrze, poświęca się nam uwagę taką jakiej nam potrzeba ze strony wytwórni płytowej, a która pozwala nam piąć się wyżej. Nie tylko są doskonałymi biznesmenami, ale też wielkimi fanami muzyki jaką sprzedają, co jest bardzo ważne. Szef wytwórni to "swój chłop". Jak masz problem, możesz mu powiedzieć o nim wprost, a on rozwiąże go za ciebie. To nie jest tak, że jest gość, jakiś szef wytwórni, który jest niedostępny i na wszystko żałuje pieniędzy. Szef NB chce dużo pracować i przy okazji sprawić abyś ty się czuł dobrze. Jesteśmy bardziej jak zespół niż jak grupa ludzi, których łączą tylko interesy.

A przy okazji, jak sprzedaje się Theli?

W Europie sprzedano 50 tysięcy. Wydano też kasety. W praktyce płyty liczy się wraz kasetami, więc w sumie sprzedano 55-60 tysięcy Theli. W Rosji, jak pamiętam, sprzedaliśmy 2000 płyt, co jest niesamowite. W Stanach nie wiedzie nam się niestety tak dobrze. W USA i Kandzie sprzedaliśmy razem jakieś 5 tysięcy płyt Theli, czyli tyle ile w przypadku każdego poprzedniego albumu. Zawsze sprzedaje się tam pięć tysięcy naszych płyt, co jest bardzo dziwne - moglibyśmy chyba wydać cokolwiek, a i tak sprzedałoby się to w ilości pięciu tysięcy. Sądzę, że mamy tam więc bardzo lojalnych fanów, co jest rzeczą pozytywną, z drugiej jednak strony niepokoić może fakt, że utknęliśmy przy tej liczbie. Otwarcie filii Nuclear Blast w USA nastraja mnie jednak optymistycznie.

Wybraliście covery takich zespołów jak Running Wild, Judas Priest i Iron Maiden. Czy brzmienie tych zespołów miało jakich wpływ na brzemienie Theriona?

Scorpionsi, możesz nie wierzyć, mieli na na nas największy wpływ. Ten zespół, szczególnie z lat 80-tych, nie jest moim ulubionym zespołem, a proszę odnotować to, że Scorpionsi z lat 90-tych są najgorszym syfem jaki mogę sobie wyobrazić. Ale zespół ten, w latach 70-tych, był najlepszą kapelą hard rockową o czym niewielu ludzi wie. Wtedy byli doskonali i zainspirowali mnie bardzo, szczególnie jeśli chodzi o harmonię gitar - raz nawet podkradłem im riffa i zamieściłem na jednej piosence z Lepaki. Wielu ludzi powiedziało mi "wow, ten riff jest świetny", na co ja odpowiadałem, że to nie mój riff tylko Scorpionsów. Więc zrobiliśmy coverek ich kawałka "Fly to the rainbow", pochodzący z ich drugiego albumu wydanego w 1974. Wielu ludzi nie wiedząc, że to właśnie przeróbka, mówiło nam "hey, ten nowy kawałek jest naprawdę świetny, trochę dziwny jak na Theriona, ale naprawdę świetny", a gdy mówiłem im, że to piosenka Scorpionsów, nie chcieli mi wierzyć. Chcieliśmy to zrobić, odpłacić Scorpionsom za ich wpływ jaki na nas wywarli. Maidenów też bardzo lubimy, na nich się chowaliśmy. To samo tyczy się Judas Priest - od lat 70-tych aż do lat 90-tych Judas Priest po prostu zabijał, i do dzisiaj należy do moich ulubionych zespołów do posłuchania, nawet jeśli nie ma jakiegoś większego wpływu na moje utwory. Szczerze mówiąc, nie jestem jakimś wielkim fanem Running Wild, mam tylko ich jedną płytę, "Under Jolly Roger, która jest całkiem okay. Ten kawałek też jest dobry, nadaje się do grania na żywo, więc często go gramy - szczególnie w Niemczech, gdzie nie musimy śpiewać refrenu gdyż robi to za nas publika.

Wcześniej napisałeś muzykę do filmu. O czym był?

To art film, więc jeżeli masz ochotę, sam się domyśl i mi powiedz. To dobry film, ale art filmy są dla mnie trochę za ciężkie. Nie widzę żadnego sensu czy znaczenia w tym filmie, ale jest to całkiem piękny obraz, jednak ciężko wyjaśnić o czym traktuje.

Czy to reżyser się z tobą skontaktował?

Słyszał Theli, który mu zaimponował, więc zapytał mnie czy nie chciałbym czasem zrobić czegoś niemetalowego, po prostu czystą klasykę z operowym głosem. Dodałem też trochę dźwięków z keyboardu w niektórych miejscach dla zwiększenia "uczucia" w filmie, ale tylko jakieś 5 procent to syntezatorowy dźwięk. To było duże wyzwanie.

Dowiedziałem się, że Lars Rosenberg (bas) i Jonas Mellberf (gitary, keyboard) opuścili zespół. Jaki był tego powód?

Zostali wyrzuceni, bo mieli problemy z alkoholem. Jonas zaczął pić już w studio. Kiedy robiliśmy cover Maidenów, wpadł w szał i opuścił studio w środku sesji nagraniowej, zostawiając mnie z nieskończoną taśmą. Pokłócił się z inżynierem dźwięku, spił się i zachowywał jak ostatni baran, wyszedł sobie w środku wszystkiego, więc oczywiście wyrzuciłem go. Alkohol wyolbrzymił jego problemy osobiste do poziomu, którego nie można było zaakceptować. Jeśli chodzi o Larsa, który jest moim znajomym od ośmiu lat, było to dość smutne, ale w końcu podjął świadomy wybór między alkoholem i zespołem, wybierając alkohol. Zawsze dużo pił, a po jakimś czasie zorientowaliśmy, że jego gra była tragiczna, więc my zaczęliśmy pić mniej. Jednak on pił więcej niż kiedykolwiek, grał byle jak, powiedzieliśmy mu więc: "wyluzuj, pij sobie po koncertach - ludzie płacą dużą kasę by nas zobaczyć na żywo, więc troszczenie się o alkohol a nie o występ jest dla nich wyrazem lekceważenia". Pewnego dnia, siadł na dupie podczas występu, bo był zbyt pijany by stać na nogach - tego już dla nas było za dużo. Daliśmy mu wybór i wiele szans, ale nie było widać żadnej poprawy. Wyjechał do Ameryki Południowej i zamieszkał z jakąś pieprzoną napaloną fanką, którą spotkał kiedy tam graliśmy. Wykopała go jednak, więc sądzę, że to był dla niego zimny prysznic, jako iż słyszałem, że przestał pić. Myślę, że musiał sięgnąć dna kiedy ta fanka wywaliła na ulicę, i może wtedy jego mózg zaczął znów pracować. To wielka szkoda, jako iż był niegdyś najlepszym basistą w okolicach Sztokholmu, a teraz jest bez wątpienia jednym z najgorszych.

Na koniec powiedz, jakie nowe możliwości odkryje Theriona na następnych płytach?

Nigdy nie wiadomo. Zawsze chcę robić coś nowego. Dobrze, że musiałem zrobić soundtrack gdyż brnąłem głębiej i głębiej w muzykę klasyczną, i sądzę, że następny album mógłby być pierwszym przewidywalnym dziełem Theriona gdybym nie napisał tej muzyki do filmu, jako iż wszyscy myśleliby, że zrobimy jeszcze bardziej klasyczny album. Zawsze chcę robić coś innego, a ludzie zawsze wtedy mówią "hej, co to za nowe gówno? To Therion?". Nie wiem w jakim kierunku podążymy nagrywając kolejny album. Mamy już kilka utworów i termin nagrania zamówiony na koniec tego roku, na grudzień. Co do piosenek, powiedziałbym, że nadal są klasyczne, będą chóry operowe, ale nie będzie dużej ilości jakichś klasycznych frazesów. Jeśli AC/DC robią rock'n rolowe banały, my robimy banały klasyczne. Jeśli słuchając Theli skupisz się na aspektach klasycznych, zauważysz, że nie ma w nich oryginalności, po prostu klasyka. Soundtrack jest bardziej oryginalny, ale ja chcę iść dalej. Chcę zrobić naprawdę oryginalnie brzmiącą muzykę klasyczną, którą chciałbym "zmetalizować" w kawałki Theriona. Chcę zawrzeć też wiele elementów dotąd nie spotykanych w naszej muzyce. Sądzę, że będziemy bardziej epiccy. Nie chcę powiedzieć "gotyccy", gdyż nie ma żadnej kapeli, która podchodziłaby pod gotyk i do której mógłbym nas porównać, na pewno nie do Sisters of Mercy czy czegoś takiego, dlatego powiedziałbym, że będziemy bardziej epiccy. Nie jest to najlepsze słowo, ale chyba najbliższe temu, co mam na myśli.

Wywiad przeprowadził Adam Wasylyk, 12/8/1997
Chronicle of Chaos - http://www.chroniclesofchaos.com/