Metal Hammer - luty 1999
Posted by Thor on August 14 2007 15:17:12

MISTRZ OPERY

"Są zespoły, które z płyty na płytę grają coraz brutalniej i nie oznacza to, że produkują jedynie hałas." Są też takie, które w szufladzie z etykietą "metal" lądują chyba tylko przez wzgląd na dawne czasy, bo z tym gatunkiem nie mają już zbyt wiele wspólnego. dyskusyjna pozostaje też kwestia nazywania mianem zespołu zjawisk jednoosobowych, o których od dawna wiadomo, że są one przedsięwzięciami solowymi. Do tego typu dziwnych formacji można zaliczyć Therion, czyli w rzeczywistości Christofera Johnssona. Trudno mówić o nim tylko jak o muzyku, bowiem odpowiedniejsze wydaje się określenie - kompozytor. Podczas rozmowy z tą niekwestionowaną osobowością starałem się dowiedzieć, co wywołało radykalną czystkę w Therion oraz co kieruje muzyczną ewolucją Bestii.

Po usłyszeniu nowego albumu Therion, pierwsza rzecz, która przyszła mi do głowy to fakt, że zespół jest teraz przedsięwzięciem solowym. Jak kiedyś powiedziałeś, miałeś już kiedyś zrobić coś na boku poza Therion i miało to się nazywać Theli. Czy nadal interesuje cię kariera solowa, w momencie, gdy jesteś jedynym stałym członkiem zespołu?

Nie, absolutnie nie. Gdy zrobiłem Theli, uświadomiłem sobie, że mogę robić cokolwiek chcę pod nazwą Therion.

Czy nie obawiasz się, że muzyka, którą teraz robisz, stanie się zbyt jednotorowa, bo jesteś przecież jedynym członkiem, który ma je wyobrażenie i który ją pisze?

I tak zawsze robiłem 95% muzyki, więc obecna zmiana jest bardzo niewielka.

Czy w takim razie Piotr nic w Therion nie robił?

Piotr pisał bardzo mało - nie napisał nic na Theli, z tego co pamiętam jeden riff na "Lepaca Kliffoth" i może jakieś motywy na wcześniejsze płyty, jednak generalnie nigdy nie pisał zbyt wiele muzyki dla Therion. Wpływał oczywiście na styl zespołu poprzez oryginalny sposób gry na perkusji, ale tworzenie muzyki należało do mnie. Tak samo było z produkcją - mieliśmy producenta, ale ja zawsze z nim współpracowałem. Różnica jest więc minimalna i nie ma dla mnie w gruncie rzeczy znaczenia, z kim gram, dopóki pracuję z dobrymi muzykami. Oczywiście wcześniej zawsze był ktoś, kto przyczyniał się do powstawania muzyki, ale wtedy graliśmy inaczej, a teraz Therion staje się coraz bardziej symfoniczny. Żaden z byłych muzyków zespołu nie był wystarczająco przygotowany do tego, by grać muzykę klasyczną.

Nie martwi Cię więc zbytnio to, że zrobiłeś z Therion projekt solowy?

Naturalnie, wolałbym mieć stały skład - z wielu powodów. Przede wszystkim - jest to o wiele tańsze rozwiązanie. Bierzesz pieniądze i dzielisz je między ludzi. Sposób, w jaki pracuję obecnie, jest dla mnie wyjątkowo drogi. Jeśli na przykład jedziesz w trasę, a ona się nie zwraca, to i tak musisz mieć pieniądze, by zapłacić ludziom, których ze sobą zabrałeś. Jeśli wchodzę do studia, by nagrać album, to również muszę z góry zapłacić muzyką za pracę. Tak więc - jest to dla mnie o wiele droższy sposób tworzenia, ale miałem tyle problemów z ludźmi, którzy nie podchodzili do pracy wystarczająco poważnie, że uważam to rozwiązanie za optymalne, bo najważniejsze jest nagranie rzeczywiście dobrego materiału i pokazanie go na żywo na odpowiednim poziomie. Teraz jest to dla mnie priorytetem. Współpraca z muzykami, których wynajmuję, układa się bardzo dobrze i na trasie mamy prawie takie same relacje jak w stałym składzie. jedyną różnicą jest to, że oni grają, bo podpisali kontrakt i wykonują swoją pracę, więc podchodzą do tego poważnie. Jeśli pracujesz na przykład w fabryce lub w sklepie, to nie możesz upić się w pracy, bo zostaniesz natychmiastowo wylany. Wielu ludzi myśli, że zajmujesz się muzyką, to nie musisz przestrzegać tej zasady, ponieważ codziennie możesz sobie wypić za darmo. Takie podejście generowało wiele problemów. Sam lubię sobie czasem wypić, ale mam świadomość tego, że najpierw praca, a później przyjemność. Nie mogę pić codziennie, gdyż po dwóch miesiącach bycia na trasie zostałbym niechybnie alkoholikiem. Są dla mnie rzeczy dość oczywiste i większość ludzi powinna je zrozumieć, ale niestety tak nie jest. Były sytuacje, gdy ludzie byli ciągle pijani i grali chłam, a gdy nagrywaliśmy "Theli", znalazły się w studiu osoby, które może nie były stricte pijane, ale permanentnie nietrzeźwe, w związku z czym ich gra nie była dostatecznie dobra. Są to rzeczy, których nie znoszę i już nigdy nie pozwolę sobie na znalezienie się w takiej sytuacji ponownie. Jeśli znajdę muzyków, którzy będą wystarczająco dobrzy, będą mieli właściwe podejście do pracy i polubię ich jako ludzi, zrobię z nich stały skład i będę najszczęśliwszym człowiekiem pod słońcem. Jednak w chwili obecnej wspomagany jestem przez muzyków sesyjnych podczas pracy w studiu, a na trasę zabieram ludzi ukierunkowanych stylistycznie na metal, którzy może nie są aż tak dobrzy, jak ci ze studia, ale dobrze mi się z nimi układa, a poza tym - na trasę ich umiejętności są wystarczające.

Czyli nie porzucasz możliwości odbudowania Therion jako pełnego zespołu?

Nie, nigdy nie wiadomo, co się stanie - jeśli znajdę ludzi wystarczająco dobrych, to czemu nie. Jednak ich nie szukam, bo tak jak jest teraz, całkiem mi odpowiada. Jeżeli wynajmę kogoś na trasę i zobaczę, że jest dobry i nadaje się do grania w studiu i pracy nad albumem, to może zrobię z niego stałego członka zespołu. Jednak na razie nie ma takiej potrzeby, bo stan obecny nie wpływa na Therion w żaden negatywny sposób. Jedynym minusem jest to, że mam mniej pieniędzy, ale sytuacja ta jest dobra dla fanów, bo zawsze dostaną produkt o wysokiej jakości.

Obserwując ewolucję muzyki Therion w krótkim przedziale czasu między "Theli" i "Vovin", można dojść do wniosku, że prędzej czy później zespół osiągnie muzyczny punkt, w którym będzie grał w stylu, jaki zaprezentowałeś na soundtracku do "The Gold Embrance".

To coś zupełnie innego, bo zrobiłem to jako rzecz solową, w dodatku czysto klasyczną. Oczywiście zrobiliśmy parę therion'izowanych coverów wziętych z mojego solowego projektu, ale to była tylko zabawa. Tak czy inaczej - wchodziliśmy do studia, by nagrać album z okazji dziesięciolecia istnienia, więc chcieliśmy zarejestrować maksimum materiału i przy okazji dać ludziom coś innego. Nagrywanie coverów własnych utworów również było zabawne. Skomponowałem muzykę klasyczną i nie miałem zamiaru umieszczać w niej perkusji ani gitar, a po wejściu do studia improwizowałem i starałem się zobaczyć, co mi może z tego wyjść. Wszyscy twierdzą, że z każdym albumem gramy coraz lżej, że po "Vovin" będziemy grać coś popowego, ale myślę, że kolejna płyta będzie cięższa. Chcę po prostu robić inne rzeczy. Niektóre zespoły grają z płyty na płytę coraz brutalniej, ale bynajmniej nie oznacza to, że produkują jedynie hałas. Nie musisz cały czas iść tylko w jedną stronę. Sądzę, że następny album będzie w stylu klasycznego heavy metalu lat osiemdziesiątych, połączonego ze śpiewem operowym. Chcę zarzucić wokale rockowe, zrobić coś na kształt heavy metalowej opery.

Czy w takim razie nie zaprosisz na płytę Dana?

Nie ponieważ nie jest on śpiewakiem operowym (śmiech).

Porzućmy na chwilę kwestie muzyczne i zajmijmy się twoimi tekstami, które są chyba nieco dziwne. Obawiam się, że prędzej czy później będziesz musiał wydać specjalny słownik dla fanów Therion, bo chyba większość ludzi nie pojmuje, o czym właściwie piszesz.

Komunikatywność nie jest moim celem, bo teksty są bardzo osobiste. Mógłbym ich nawet nie zamieszczać we wkładce, ale gdybym tego nie zrobił, dostałbym pewnie 5000 e-maili z prośbą o nie. Powodem, dla którego publikujemy teksty jest fakt, że ludzie je czytują i chcą je mieć, ale one nie są po to, by je rozumiano są na to zbyt osobiste.

Czyli jednak coś znaczą?

Tak, dla mnie, ale to nie oznacza, że będą zrozumiałe dla kogoś innego.

Czy więc traktujesz je jako czyste wypełnienie przestrzeni w utworze, bo jako muzyk skupiasz się na pisaniu muzyki, a nie piosenek.

Nie przeszkadza mi, jeśli ktoś rozumie o czym piszę to nawet godne podziwu, ale też nikogo, kto nie rozumie, nie winię za to. Teksty na Vovin uważam nadal za bardzo osobiste, chociaż to nie ja je napisałem. Zrobił to jeden z moich najlepszych przyjaciół, który pisał również na wcześniejsze albumy i właściwie obaj piszemy w ten sam sposób, z tą różnicą, że moim zdaniem on to robi lepiej niż ja. Oprócz tego posiada prywatną bibliotekę z półtora tysiącem pozycji poświęconych okultyzmowi, więc można powiedzieć, że jest bardzo dobrze obeznany w temacie. Jestem jedną z dwóch osób, które mogą pożyczać z jego zbiorów co tylko chcą, więc uważam, że ja też całkiem nieźle znam się na rzeczy. Jeśli ktoś nie zagłębiał się zbytnio w materię, nigdy tekstów nie zrozumie, ale ja nikogo za to nie winię, bo gdybym mniej czytał, to pewnie sam bym z nich nic nie zrozumiał. Jak już powiedziałem są one bardzo osobiste i moim zdaniem, paralelne do atmosfery muzyki. Są czymś w rodzaju kropki na "i". Jako całość ma to jednak sens, pomimo tego, że ludzie nie rozumieją tekstów, bo nasza muzyka jest tajemnicza, teksty w połączeniu z muzyką tworzą bardziej mistyczną atmosferę.

To prawda. Czy przypadkiem nie mają one czegoś wspólnego z czarną magią?

Nie powiedziałbym, że z czarną, raczej z ciemną magią. Czarna magia to sformułowanie mocno zniekształcone szczególnie przez chrześcijaństwo. Dzisiejszy pogląd na to jest taki, że czarna magia jest destruktywna, a biała konstruktywna, co jest zupełnym pomieszaniem pojęć. Jeśli masz światło i ciemność, to tak jak dzień i noc, świadomość i podświadomość. Generalnie są to dwie strony życia. Ciemna znaczy ukryta. Kabała jest bardzo dobrym przykładem symboliki życia. Ciemna strona bytu jest zwana drzewem śmierci, co wcale nie oznacza, że jest to coś niszczycielskiego jest to jedynie inny świat, inny wymiar.

Czy jest jednak w muzyce Therion jakaś główna myśl, którą chcesz przekazać?

Nie ma takiej myśli. Teksty na Vovin są czasami historyczne, religijne, lub mitologiczno historyczne. Inne są może czymś na kształt rytuału, bowiem zawierają inwokację do pewnych sił wyższych. Są one jednak osobiste i nie mają żadnego szerszego przesłania. W przeszłości mieliśmy może nie przekazy, ale teksty ceremonialne, czy też rytualne to jednak było bardzo dawno temu. Takie rzeczy pojawiały się na Lepaca Kliffoth.

Czy chciałbyś na zakończenie powiedzieć coś polskim fanom Therion?

Mam nadzieję, że większość z nich miała okazję znaleźć się dzisiaj w tym miejscu i wierzę, że zagramy tu ponownie, bo ostatnie parę koncertów, które mieliśmy w Polsce, spotkało się z bardzo ciepłym przyjęciem. Jest to kraj, w którym zawsze nam się powodziło, a to jest przecież bardzo miłe.

Rozmawiał: Michal Wacowski
Metal Hammer 2/1999

-