Wywiad z Matsem
Posted by Thor on August 14 2007 13:44:58

 

Podczas gdy są muzycy, którzy poświęcają całe swoje życie jednej jedynie kapeli, są i tacy którzy przemieszczają się z jednej do drugiej, co też czasami sprawia iż nie można nadążyć za ich ruchami. Ci drudzy są bardziej interesujący gdyż zaangażowani są w różnorakie projekty. Wielu ludzi na całym świecie uwielbia szwedzkiego wokalistę Matsa Levena za jego partie wokalne na albumi Malmsteena "Facing The Animal" (1997), ale mogą nie wiedzieć iż zaangażowany był w projekty basisty Candlemass, jak choćby Abstrakt Algebra czy zespół Krux. W tym samym czasie, ci którym podobał się wokal Matsa na ostatnich albumach (Sirius B/Lemuria) i na koncertach, mogą nie mieć pojęcia, że jakieś 15 lat temu Mats śpiewał w kultowych zespołach; Treat i Swedish Erotica. Po koncercie Theriona w Moskiwe w grudniu 2004 postanowiliśmy zrobić nim wywiad, w którym odsłonił w mniejszym lub większym stopniu wszystkie aspekty jego wspaniałej kariery wokalisty. Krótko po tym jak Mats powrócił do domu, zadzwoniliśmy do niego...

Jak podobała ci się Moskwa? Miałeś okazję zobaczyć trochę miasta?

Nie, przyjechałem do Moskwy na pięć godzin przed koncertem. Wyjechaliśmy o szóstej rano. Udałem się prosto na miejsce koncertu, wypróbowałem dźwięk, potem pojechaliśmy do hotelu. Nie widziałem zbyt wiele.

A jak podobał ci się koncert? Spodobała ci się publika i sam show?

Tak, było super! Po raz pierwszy byłem w Rosji, publika bardzo mnie zaskoczyła. Ludzie byli fantastyczni, było świetnie.

Jak dostałeś się do Theriona? Kiedy i w jakich okolicznościach spotkałeś się z Christoferem Johnssonem?

Znałem się z Johanem Niemannem, basistą, graliśmy w jednym zespole. Johan zapytał mnie któregoś dnia, czy nie byłbym zainteresowany w zaśpiewaniu na albumie Theriona. Odpowiedziałem "Jasne!". Potem spotałem się z Christoferem, musiałem posłuchać kilku utworów, wiesz... Tak się spotkaliśmy.

Jak długo ćwiczysz przed trasą? O ile rozumiem, współpraca z chórem i podkładem orkiestrowym nie jest łatwą rzeczą...

Hmm, dla mnie nie jest to bardzo trudna sprawa. Chyba gorzej ma Peter, który gra na perkusji, ponieważ on musi dostsować się do wszystkich tych rzeczy. Zespół ćwiczył beze mnie dosyć długo, tak mi się wydaje. Ja może ze trzy razy przed rozpoczęciem tournee. Siedziałem w domu i wkuwałem teksty, a gdy już się ich nauczyłem, poćwiczyliśmy wszyscy razem może jakieś trzy razy.

W Moskiwie zagraliście dwa covery - "Black Funeral" Mercyful Fate i "Iron Fist" Motorhead, co zaskoczyło wielu ludzi. Czy to był twój pomysł by dodać to do set listy?

Nie pamiętam, może i mój. Wcześniej śpiewałem do tych kwałków, więc gdy Christofer zastanawiał się jakie covery zagrać, wypadło na właśnie te.

Kogo trudniej jest naśladować - Kinga Diamonda czy Lemmiego?

Ech, to nie chyba różnicy. Gorzej jest chyba z Lemmym. Gdybym co noc śpiewał jak Lemmy, chyba bym "nie wyrobił".

Chyba więc ani za wiele nie pijesz ani nie palisz...

Nie. Ale fajnie jest to zrobić.

Będziesz jeszcze w Therionie czy była to tylko robota na jeden raz?

Nie, nie, zamierzamy zagrać kilka razy w tym roku, i mam nadzieję, że nagramy nowy album. Gdy lato minie, może w późniejszym okresie 2005 możemy zabrać się za nagrywanie albumu i wyruszyć w trasę w 2006. Taką mam nadzieję.

Przejdźmy teraz do innych projektów, w których się udzielałeś. Występujesz na singlu "Where is The Fire" (Gdzie jest ogień - przyp.), z którego dochód przeznaczony jest dla ofiar tsunami w Południowej Azji...

Właściwie to krążek ten nagrany był dwa lata temu dla ofiar ataku na World Trade Center, ale coś tam nie wypaliło, jesli chodzi o wytwórnię która miała to wydać, i w efekcie do niczego nie doszło. Teraz gdy katastrofa wydarzyła się w Azji, wyszli z pomysłem wykorzystania tego materiału. Dlatego wydają to dopiero teraz. Sądzę, że zrobią jeszcze jakieś DVD z jakimś ciekawym materiałem, a pieniądze też przeznaczone zostaną ofiarom tsunami.

Widzieliśmy wiele singli, które do niczego dobrego się nie przyczyniły. Na przykład ludzie, gwiazdy z Niemiec, którzy zaangażowani byli w nagrywanie singla "Let Love Conquer The World" (Niech miłość podbije świat - przyp.) w 1990, powiedzieli nam, że nikt tak naprawdę nie wie co stało się z pieniędzmi, które singiel ten zarobił. Myślisz, że singiel, na któym można cię usłyzeć, naprawdę pomoże ofiarom tsunami?

(śmiech) Nie wiem, ale z tego co słyszałem o wytwórni która wydaje ten singiel, wielu sprzedawców internetowych - jak Amazon.com - zamówiło wiele kopii tego krążka. To brzmi dobrze, oznacza to, że dystrubacja stoi na dobrym poziomie, dzięki czemu wielu ludzi będzie mogło kupić ten singiel. Powinna być z tego niezła kasa, taką mam przynajmniej nadzieję.

Jak podzieliliście partie wokalne na tym singlu? Jeśli się nie mylę, w projekcie tym udział wzięło około 150 ludzi...

Nie pamiętam, to było tak dawno (śmiech). Po prostu udałem się do studio i zaśpiewałem kilka linijek; poszło to naprawdę szybko. Nie znam wszystkich, którzy brali w tym udział - po prostu przyszedłem i wykonałem swoją część roboty.

O ile się nie mylę, w tym momencie udzielasz się przynajmniej w czterech zepsołach. Jak godzisz ze sobą tyle roboty? Masz jakiś swój sposób?

(śmiech) Udzielam się w Therionie, Krux (z Leifem z Candlemass) i w niemieckim At Vance. Ale z Kruxem nagraliśmy tylko jeden album i nie graliśmy za wiele koncertów gdyż każdy zajęty był w jakimś innym projekcie. Jedynie z Therionem i Ad Vance byłem na trasie.

W Internetowej Encyklopedia Rockowej niejaki Rockdetector nazwal cię "wokalistą podróżnikiem". I w rzeczy samej, jakoś z trudem można znaleźć dwa albumy nagrane pod rząd w jednym zespole. Dlaczego? Szybko się nudzisz?

Nie, nie zupełnie. Większość zespołów, z którymi nagrywałem, tak właściwie nie była zespołami, to były raczej projekty. Zazwyczaj ludzie myślą, że to nowa kapela, w przypadku gdy jakiś gitarzysta chce sobie nagrać swój własny album i do tego celu zbiera ludzi. Kiedy spojrzysz na albumy, w których nagrywaniu brałem udział, zobaczysz że z większością tych kapel nigdy nie koncertowałem. Nagrałem dwa albumy z projektem zwącym się Dogface, ale daliśmy tylko jeden koncert. (śmiech) Nagrałem album z Abstrct Algebra, po czym zagraliśmy tylko trzy koncerty. To byli po prostu moi kumple, był tam poza tym Leif z Candlemass. Z Yngwiem Malmsteenem nagrałem jeden album studyjny i jedną koncertówkę - na tyle tylko podpisałem kontrakt, zaraz na początku. Z At Vancem wydajemy teraz drugi album, bodajże w marcu. Ale większość z tych kapel, w których grałem, to w większości tylko projekty, gdzie potrzebowano wokalisty. Ewentualnie był to jakiś mój znajomy, który chciał sobie nagrać album. Zazwyczaj nie nazywa się tego projektem, wygląda to tak jakby to był zespół, co jest nieprawdą. Inaczej jest z Therionem. Każdy wie, że Therion to zespół, chociaż Christofer jest naturalnie jego frontmanem. Ludzie zdają się nie zauważać, że 90% muzyków z którymi pracowałem, ma jeszcze inne zajęcia. Zdawać się może, że muzyka to dla nich tylko dodatek do życia. Ja żyję muzyką od jakichś dziesięciu, piętnastu lat. Jeśli chcesz żyć muzyką, to musisz albo być w znanym zespole, albo musisz przygotować się do robienia różnych rzeczy z różnymi ludźmi. W innym przypadku nie będziesz mógł płacić rachunków, bądź tego pewien.

Więc jeśli jakiś zespół chce byś u nich zaśpiewał, najpierw patrzysz czy jest on znany czy nie, tak?

Nie, to nie tak. Na początek materiał musi mi się spodobać. Oczywiście muszę polubić ludz, którzy mi to proponują, wiadomo, że trzeba czuć się komfortowo. Oczywiście często dzieje się tak, że niektórzy chcą wydać tylko jeden album i nic więcej. Inaczej by było gdybym to ja założył zespół i dobrał do niego innych chcąc porobić coś z nimi przez jakieś pięć lat, ale póki co, w większości zespołów dla których śpiewałem, miałem robić tylko to, na trasę nie było ich stać. Jeśli koszty są duże, a nie dostajesz pieniędzy od wytwórni, po prostu nagrywasz album - nawet jeśli jest on dobry i tak nie starczy ci już kasy na jego promocję. Możesz nagrać kolejny album i spróbować się wybić, ale jeśli od samego początku jest to tylko projekt, będzie ci trudniej niż jakbyś był w normalnym zespole, miał osiemnaście lat i u boku resztę zespołu gotową poświęcić życie aby się pokazać i pojechać w trasę. Dlatego zapewne tak wiele teraz albumów wydanych przez różne projekty - wydadzą jedną albo dwie płytki i więcej już o nich nie usłyszysz. Często tak się zdarza. Mogą pojechać w trasę jako gosć specjalny albo support, ale tylko tyle - jeśli nie sprzedajesz płyt, wytwórnia w ciebie nie zainwestuje. Każdy z zespołu musi się borykać z codziennością, jakoś zarabiać, nie mogą więc poświęcić więcej czasu na zabawę w granie, więc projekt upada. Płyty zespołu takiego jak Therion sprzedają się naprawdę nieźle, a sam zespół ma masę fanów na całym świecie, ma więc możliwość aby się rozwijać i nagrywać nowe rzeczy. Oczywiście jest to o wiele bardziej podniecające, gdy ma się świadomość, iż zaplecami ma się wytwórnię gotową zainwestować w ciebie pieniądze i cię promować. Podobnie było z Yngwiem Malmsteenem - jest facet sprzedający sporo płytek, ale zaprasza on do współpracy wielu różnych muzyków więc jeśli się z nim gra, nie można za bardzo poczuć się jak w zespole. To jego projekt solowy, każdy to wie.

Ok. Powiedz, jaki był twój pierwszy zespół? Możemy cofnąć się do czasów Capricorn, ale nie wiemy co było wcześniej...

Capricorn był malutkim zespolkiem, który tworzyłem ja ze znajomym, nagraliśmy nawet dwa single albo coś koło tego. Ale pierwszym prawdziwym zespołem, w którym byłem i który nagrał album, był Swedish Erotica. Zespół był z Goeteborga (Szwecja), nagraliśmy album dla Virgin Records (płytka nazywała się tak jak zespół i wyszła w 1989 - przyp.), potem odszedłem do Treat. Treat był trochę znany nim do niego trafiłem, ale chcieli zmienić wokalistę. Znałem ich perkusistę i tak się u nich znalazłem. Nagraliśmy jeden album (o tytule takim jak nazwa zespołu), ale niedługo potem wytwórnia wylała faceta, który podpisał z nami kontrakt. Gdy wyleciał z roboty, niejako straciliśmy konatkt z wytwórnią. Dlatego wydaliśmy tylko jedną płytę.

Uważasz, że przejście ze Swedish Erotiki do Treat było dobrym posunięciem? Teraz Swedish Erotica jest dosyć popularna w twoim kraju, w odróżnieniu od Treat...

Można powiedzieć, że ze Swedish Erotica mieliśmy kawałek, który miałbyć hitem. Problem pojawił się gdy wytwórnia dystrybująca singiel i album na Szwecję, zbankrutowała. Właśnie wtedy, gdy zrobiliśmy coś dobrego, oni nie mogli tego pokazać w kraju. (śmiech) Przez cztery albo pięć tygodni nikt w Szwecji nie mógł dostać naszego albumu orazsingla, bo cały nakład był zamknięty w jakimś magazynie. Stało się to właśnie wtedy, gdy mieliśmy nadzieję, że zrobiliśmy niezły hit. (śmiech) Mieliśmy pecha. Miło wspominam ten okres, ale gdy po raz pierwszy Swedish Erotica zapytała mnie czy chciałbym do nich dołączyć, powiedziałem "nie". Nie wiedziałem czy chcę być w zespole wykonującym taki typ muzyki. Zaśpiewałem partie wokalne, które były tłem dla jakieś gościa odpowiadającego za główny wokal. W każdym bądź razie coś tam z nim nie wyszło w studio i zespół wpadł w panikę. Akurat tam byłem, więc zapytali mnie, czy bym go nie zastąpił. Znaliśmy się przecież, powiedziałem więc "Okay, zróbmy to, spróbujmy". Nagraliśmy album i ruszyliśmy w trasę, było super. Jednak wtedy dostałem ofertę ze sztokholmskiego Treat. Poczułem, że to bardziej było tym co chciałem robić w tamtym momencie. Wtedy przeprowadziłem się do Sztokholmu i dołączyłem do Treat.

Jacy wokaliści zainspirowali cię na samym początku? Pobierałeś jakieś lekcje wokalu?

Nie, niezupełnie. Kiedy byłęm dzieckiem, dużo słuchałem Ronnie Jamesa Dio, Iana Gilliana, Davida Coverdale'a czy Ozziego Osbourne'a. Jeśli mówi o hard rocku i heavy metalu, tych gości właśnie słuchałem przez długi czas. Słuchałem jednak też Petera Gabriela i Davida Bowiego, i właśnie pewnie ci goście są najważniejsi.

A tak przy okazji, łączy cię coś z basistą Jonem Levenem z Europe?

Mamy tylko te same nazwiska (śmiech). Kiedyś graliśmy też razem, w zespole który nazywał się Southpaw. Wydaliśmy album w 1998 - był całkiem niezły, ale wytwórnia była do dupy. Znaliśmy się, graliśmy razem. Może kilkaset lat temu był jakiś związek krwi, jest dużo ludzi w Szwecji mających takie nazwisko. Z tego co wiem, rodzinnych więzów między nami jednak nie ma.

Interesujące jest to, że w latach 80-tych w większości śpiewałeś z hard rockowymi zespołami, a w latach 90-tych i teraz, zwykłeś pracować z bardziej extremalnymi zespołami, jak Abstrakt Algebra czy chociaży Therion. A tak osobiście, jaką muzykę lubisz najbardziej?

Hmm, jak sądzę, w czasie dwóch ostatnich lat słuchałem więcej extremalnej muzyki, jeśli mówimy o hard rocku i heavy metalu. Teraz słucham Strapping Young Lad i Devin Townsend z Kanady - to ciężki stuff, bardzo go lubię. Gdy zacząłem nagrywać albumy i w ogóle, słuchałem rzaczej glam rocka, AOR i klasycznego hard rocka, ale znudziło mi się to. Naprawdę podobają mi się dwa albumy, które zrobiłem z Leifem. To jeden z moich najlepszych kumpli, nagraliśmy albumy z Abstrakt Algebra i Krux. Teraz nagrywam swój własny solowy album, ale nie jest to tym o czym niektórzy pewnie sobie myślą.(śmiech) Bardziej to brzmi jak Nine Inch Nails. To zupełnie inna bajka, ale lubię słuchać takiego całkiem odmiennego typu muzyki. Słucham reggae, rocka i trochę jazzu, lubię Bjork, również lubię Radiohead - po prostu lubię dobrą muzykę. Interesującą sprawą było zagrać na koncertach z Therionem, bo to zupełnie inna sprawa. Jest nas dziesięciu na scenie, jest taki sopranista, świetna sprawa.

Jeden taki z naszej ekipy widział Theriona na Wacken 2001, razem z nim byłem obecny na ostatnim show w Moskwie. Teraz konecrty Therion są inne niż w przeszłości, gdy jesteś na scenie, dzieje się na niej dużo więcej...

Taaak. (śmiech) Gdy Christofer proponował mi trasę, pewnie nie widział mnie nigdy na scenie, więc nie wiedział czego ma się spodziewać. Wydaje mi się, że myślał, iż będę stał razem z chórem i trochę z tyłu, ale zaraz na początku powiedziałem mu: "Jeśli chcesz bym koncertował z wami, wiedz, że chcę być z przodu, że naprawdę chcę być częścią całego zespołu". Dlatego też troszkę przerobiliśmy stare kawałki, mam wolną rękę, mogę robić co chcę. Chyba zajęło mu to kilka występów zanim się wyluzował i zdał sobie sprawę, że było świetnie. Myślę, że dla zespołu było lepiej, iż na scenie było trochę więcej akcji. Podobało im się to, bardzo to lubią. Większość publiczności także była zadowolona, ponieważ teraz to już inny Therion.

Wracając do Leifa Edlinga - jak dostałeś się do Abstrakt Algebra? Byłeś wtedy fanem Candlemass?

Taak, słuchałem Candlemass, mimo iż aż do 1993 lub 1994 nie znałem Leifa. Niezbyt pamiętam jak spotkaliśmy się po raz pierwszy, chyba w barze albo gdzieś. Nie wiem. (śmiech). Po prostu zapytał mnie, czy byłbym zainteresowany tym projektem. Byłem. Zrobiliśmy to, poszło szybko. Zrobiliśmy album, który usłyszał Yngwie Malmsteen - to stary znajomy Leifa, znają się bardzo długo. Dostał kopię albumu od Leifa, i próbował mnie dorwać przez dosyć długi czas, aż w końcu znalazł mój numer telefonu. (śmiech) Tak dostałem pracę u Yngwiego. Posłuchał Abstrakt Algebry i spodobała mu się.

Twój sposób śpiewania na tym albumie jest zupełnie inny niż na tym, co nagrałeś z Treat. Wpływ na to miał Leif, czy przyszło to naturalnie, tak by się dopasować do muzyki?

Prawdopodobnie przyszło to samo z muzyką, poza tym wtedy słuchałem dużo agresywnej muzyki. Wydawało mi się zupełnie normalne aby zaśpiewać w ten a nie inny sposób. W dodatku spostrzegliśmy, że jest on bardzo dobry.

Leif właśnie wydał kolekcję dem, którą nazwał "Black Heart Of Canlemass" (Czarne Serce Canldemass - przyp. Thor). Słychać cię na tych demkach? A tak poza tym, czy Abstrakt Algebra ma jakiś niewydany materiał?

Zaczęliśmy nagrywać drugi album z Abstrakt Algebrą w Sztokholmie, ale Leif nie był zadowolony z niektórych nagrań - wiadomo, dźwięk i takie tam. Odechciało mu się nagrywać ten drugi album, a potem niektóre z tych kawałków zawarte zostały w nowym albumie Canldemass ("Dactylis Glomerata" z 1997). Wiem, że wydał podwójną płytkę ze starymi kawałkami, na których śpiewam. Są to utwory z demo, które poprzedzało pierwszy album, tak mi się wydaje, nie pamiętam teraz.

Nie możemy nie zapytać cię o pracę z Yngwiem Malmsteenem. Wiesz, każdy wie, że z Yngwiem trudno się pracuje i że zmienia muzyków bardzo często. Mimo to, nadal jest masa wokalistów i muzyków, którzy chcieliby podjąć ryzyko i spróbować popracować z Yngwiem. Jaka była twoja motywacja? Czemu dołączyłeś się do jego zespołu?

Dla mnie było to wyzwanie. Bardzo mi to schlebiało, że mnie zaprosił, poza tym była to dla mnie świetna sprawa gdyż nigdy wcześniej nie byłem na światowej trasie, a było dużo spraw które sprawiały, że chciałem to przeżyć.Chciałem zrobić z nim naprawdę dobry album, i od początku miałem nadzieję, że będzie można zrobić kawał ostrej muzy. Dorastałem słuchając Rainbow, od dawna ubóstwiałem Ritchiego Blackmore'a i Jamesa Dio, miałem więc nadzieję, że zrobimy coś w tym stylu, zwłaszcza, że na perkusj mieliśmy Coziego Powella. Wiedziałem, że pewnie zagra na perkusji, a poza tym byłem także fanem tego co zrobił z Rainbow. Miałem nadzieję, że zrobimy coś w rodzaju albumu "Rainbow Rising". Tego oczekiwałem, jednak niezupełnie moje oczekiwania się spełniły. Mimo wszystko, całkiem fajnie śpiewało się do paru kawałków. Trasa poszła całkiem dobrze, nasze relacje były w porządku. Myślę, że Yngwie zechciałby jeszcze popracować z wokalistą ze Szwecji, nie robił tego przez sześć czy siedem lat. Naprawdę fajnie się ze sobą czuliśmy, nie było między nami jakichś utarczek, zawsze spotykamy się gdy gra w Szwecji. Ostatnio się z nim spotkałem, niedługo zagra na Sweden Rock Festival w tym roku. Therion też tam będzie, mam więc nadzieję spotkać tam Yngwiego. Może nawet zaśpiewam, w którymś z jego utworów albo coś, nadal mamy ze sobą dobry kontakt. Mimo wszystko gdy trasa z nim się zakończyła, miałem już dosyć. Nie było to tym, co czego oczekiwałem na początku. Poza tym wtedy byłem z kimś w związku - chcieliśmy zamieszkać razem, porozglądać się za mieszkaniem i różnymi rzeczami. Po prostu poczułem, że jeden album i jedna trasa z Yngwiem były wystarczające.

Jaki wpływ na twoją obecną karierę ma praca z Yngwiem? Dostałeś więcej propozycji z innych zespołów i od innych muzyków? Fani Yngwiego nie zapomnieli o tobie?

Dostałem kilka telefonów od paru zainteresowanych osób.At Vance, zespół z Niemiec, zadzwonił chyba właśnie dlatego, że Olaf Lenk, gitarzysta, usłyszał mnie jak śpiewałem i Yngwiego. Zdaje się, że po pracy z Yngwiem trafiło mi się trochę więcej roboty.

Czy zgodziłbyś się na współpracę z Yngwiem, gdyby ten zaproponował ci takową?

(wydając odgłos zmieszania) Byłoby świetnie znowu z nim coś zrobić, nie wiem. Nadal jesteśmy kumplami i jeśliby chciał bym u niego zaśpiewał na jakimś kawałku albo coś, jasne, zrobiłbym to. Nie wiem jednak czy chciałbym dołączyć do jego zespołu i jechać w trasę. Naprawdę podoba mi się teraz w Therionie, i nawet mimo iż nie jestem pełnoprawnym członkiem zespołu, naprawdę chciałbym nagrać z nim następny album i ruszyć w trasę, bo świetnie nam się układa. Lubię spędzać czas z tymi gośćmi, staliśmy się dobrymi przyjaciółmi, i jeślibym miał zagrać z Yngwiem, musiałbym poświęcić temu cały swój czas. Nie masz szans by robić wtedy coś na boku. Podoba mi się to co jest teraz, naprawdę czuję się świetnie robiąc dużo rzeczy z Therionem i przy okazji robiąc sobie coś na boku. W robocie z Leifem i w Krux chodziło o to by się dobrze bawić, lubiliśmy grać razem, po prostu jesteśmy przyjaciółmi, fajnie nam się razem spędza czas. Przy nagrywaniu innych albumów jest inaczej - niektóre nagrywa się jako będąc wokalistą sesyjnym, niektóre by pomóc znajomym. Nie ma z tego dużych pieniędzy, ale nie to się liczy - najważniejsze jest aby nagrać dobry album z dobrymi muzykami.

Pogadajmy o Krux. Z Leifem zeszliście się ponownie w 2002, jednak póki co tylko jeden album został wydany. Był to projekt na jeden album, czy też należy się spodziewać, że kiedyś pojawi się następny?

W marcu nagramy kolejny album, już nawet zarezerwowaliśmy czas w studio. Mam nadzieję, że wydany zostanie pod koniec tego roku, gdy minie lato albo coś koło tego. Nie orientuję się dokładnie, wszystko zależy od Leifa gdyż on załatwia takie sprawy - ja wiem tylko, że w marcu nagrywamy. Leif wyjeżdża z Candlemass gdyż wydają nowy album; będą grać na paru letnich festiwalach i dadzą pare koncertów tego lata. Może potem nawet ruszą w jakąś trasę, nie wiem. W każdym bądź razie dlatego z Kruxem trzeba będzie trochę poczekać, aż Leif będzie miał czas. Naprawdę chciałbym pokoncertować z Kruxem - są to moi dobrzy kumple i razem świetnie się bawimy. Ale to już będzie bardziej skomplikowane, bow Krux są ludzie z Entombed, a oni też muszą mieć wolny czas by pograć na żywo. (śmiech) Trochę trodno zebrać wszystkich do kupy i jechać w trasę, ale byłoby fajnie pograć przez kilka tygodni.

Ile razy Krux koncertował?

Zagraliśmy tylko dwa razy w Sztokholmie. Pierwszy show został nagrany na DVD, drugi daliśmy jakiś rok temu. Trudno zebrać wszystkich. (śmiech)

Biorąc pod uwagę wszystkie zespoły i projekty w których się udzielałeś, gdzie miałeś największy wpływ na materiał?

Hmm... Chyba... na albumie Yngwiego Malmsteena. Napisałem chyba wszystkie teksty i dużo melodii wokalnych, mimo iż tego nie napisano w książeczce. Albumie Southpaw razem z Frerickiem Akessonem, rzec można, zrobiliśmy pół na pół. Napisałem dużo tekstów dla Dogface, mimo iż dużo wcześniej Martin (gitara) miał rozpisany obszerny materiał. Albumy Krux i Abstract Algebry w całości są dziełami Leifa, ja dużego wpływu na ich wyglad nie miałem. Napisałem większość tekstów na album At Vance, który niedługo zostanie wydany. Co nieco napisałem także na album Treat. Tyle w chwili obecnej przychodzi mi do głowy. Ale i tak większość utworów, które napisałem, trzymię dla siebie aby wykorzystać je na swoim albumie solowym - ich styl jest zupełnie inny niż to co robiłem wcześniej.

Mógłbyś zdradzić co nieco o twoim nadchodzącym albumie solowym? Kto tam zagra? Co już jest gotowe?

To mój projekt od samego początku - grałem na wielu instrumentach, nagrałem perkusję i inne instrumenty, ale mogę zgrać to ponownie z pomocą gościa, którego niedawno wypatrzyłem. Na albumie zagrał miejscowy lokalny sztokholmski basista i facet z którym nagrywaliśmy album Southpaw, Fredrick Akesson. Jest świetnym gitarzystą. W Sztokholmie dużo sobie pogrywamy, dla zabawy albo jakieś coverki. Właśnie opuścił Tiamat - koncertował z nimi, a grał jeszcze z Talismanem. Na moimalbumie gram trochę parti na gitarze oraz wszystkie partie keyboardowe. Jeszcze nei nagrałem wokali, za parę miesięcy się tym zajmę, ale póki co jeszcze nie znalazłem wytwórni. Narazie nagrywam wszystko sam i płacę za to z własnej kieszeni, może gdy skończę, ktoś to wyda.

To powinno być interesujące, będę tego wypatrywał. Patrząc ponownie w przeszłość - której ze swoich płyt słuchasz najczęściej?

Nigdy ich nie słucham! (śmiech) Nie pamiętam kiedy ostatni raz słuchałem albumu na którym mnie słychać, zarastają one kurzem. Ale jakbym miał czegoś posłuchać, pewnie posłuchałbym Krux albo Abstract Algebra, może Yngwiego. Nie słuchałbym Theriona, bo graliśmy dużo razy te kawałki w ostatnim roku, zagraliśmy około 55 koncertów, i po prostu już bym ich nie słuchał. A poza tym to zaśpiewałem tylko do czterech kawałków na tym podwójnym wydawnictwie (Sirius B i Lemuria - przez pierwsze miesiące płyty wychodziły razem w cenie jednej - przyp. Thor).

Jest jakaś szansa by Treat się odrodził?

Nie. Gdy nagraliśmy album, ja i gitarzysta Anders Wilkstorm, który był motorem napędowym zespołu, zaczęliśmy słuchać innych rodzajów muzyki , jak na przykład Pantera. Po tym jak rozwiązaliśmy Treat, on, ja i Niklas (bębniar Electric Boys), stworzyliśmy dla zabawy coverujący zespołek, w którym graliśmy kawałki Pantery i Red Hot Chili Peppers. To było coś zupełnie innego niż to co robiliśmy w Treat. Czuliśmy jednak, że to już nie powróci. Było to dobre na jakiś czas, ale naprawdę nam się to przejadło. Wiem, że chodzą jakieś głosy o reaktywacji, ale są one rozpowszechniane przez innych członków Trear, którzy chcą robić coś, czego ja już robić nie chcę. Andreas też nie ma na to ochoty, i jako iż on był założycielem zespołu oraz nie chce się w to już bawić, uważam, że do żadnej reaktywacji nie dojdzie. Anders jest uznanym tekściarzem, współpracuje z moim znajomym w Szwecji - niedawno założyli jakiś popowy projekt i naprawdę byłbym nieźle zaskoczny gdyby Treat się odrodził.

W tym projekcie, któy coverował innych, ty śpiewałeś partie Phila Anselmo? (wokalista Pantery - przyp. Thor)

Tak. Grywaliśmy "Mouth For War" i "Walk" z albumu "Vulgar Display Of Power".

Wow! Jest jakiś wokalista, którego nie potrafisz nasladować? Potrafisz śpiewać jak każdy kogo usłyszysz?

Nie, nie potrafię. Niektórzy ludzie mają bardzo specyficzne głosy, których nie potrafię skopiować. Niektóre potrafię, ale z niektórymi nie ma tak łatwo. Byłoby mi trudno zaśpiewać jak Rod Steward albo David Lee Roth, gdyż ci goście mają wyjątkowe głosy. Trudno byłoby mi też śpiewać jak Freddie Mercury. Jest wielu wielkich wokalistów, którzy mają tak specyficzne głosy, że trudno byłoby mi je podrobić. Niektóre wokale można zidentyfikować, zrozumieć wibracje, ale jest wielu świetnych wokalistów, których nie dam rady skopiować (śmiech).

Cz są jacyś młodsi wokaliści, którzy ostatnimi czasy cię zainspirowali?

Jeśli chodzi o hard rock i heavy metal, to chyba nie dam rady odpowiedzieć... Ale lubię wokal w zespole Devin Townsend, ale ten gość już nie jest taki młody. Lubię Strapping Young Lad, strasznie podobają mi się niektóre rzeczy, które ze swoim głosem robi ich wokalista, myślę że jest świetny. Jestem wielkim fanem Mike'a Pattona, byłego wokalisty Faith No More. Naprawdę podoba mi się jego sposób śpiewania. Pewnie ogromu świetnych wokalistów po prostu nie słyszałem, bo nie słucham wszystkich nowopowstałych kapel. Wiele nowych zespołów teraz się wybija, brzmią i grają dobrze, ale teraz żadna określona osoba nie przychodzi mi do głowy.

Przejdźmy teraz do Sabtail, bardzo interesującego zespołu, w którym byłeś kilka lat temu. Nadal istnieją, jest szansa na nowy album?

Też zadaję sobie to pytanie. Nie wiem, naprawdę nie mogę Ci powiedzieć. Album na którym śpiewam ("Nightchurch") został wydany może jakiś rok temu, planowaliśmy wydać coś w ciągu pół roku, ale nic z tego nie wyszło. Nie wiem gdzie leży problem, bo ludzie do których należy ten projekt, klawiszowice Jan Bingegard i basista Janne Lund, mają napisane kolejne kawałki. Fredrick, który zagra na moim solowym albumie, też jest w tym projekcie. Nie wiem co z tym będzie. Nie wiem co z japońską edycją - prosiłem o nią i nadal nikt mi jej nie dał. Będąc z Tobą całkiem szczerym, powiem ci, że nie dostałem nawet całej kasy, jaką mi obiecano. (śmiech). Chętnie nagrałbym z nimi następny album gdyż podoba mi się wiele kawałków, było to coś w rodzaju Black Sabbath i Deep Purple, ale nie mam z gośćmi kontaktu od jakiegoś czasu. Nie mieszkają w centrum Sztokholmu, więc ich nie widuję. Próbowałem do nich dzwonić, ale trudno ich zastać. Nie wiem co jest grane.

Niektórzy twierdzą, że "Nightchurch" to album okultystyczny. Czy ktoś w zespole interesuje się okultyzmem lub jakimiś nieortodoksyjnymi religiami?

Klawiszowiec pisze większość tekstów i interesuje się on tego typu rzeczami. Nie wydaje mi się aby był jakimś niesamowitym okultystą, po prostu intresuje się tym.

Jest jeszcze inna świetna kapela, do której należysz - At Vance. Co sprawiło, iż zaakceptowałeś propozycję Olafa Lenksa? Są z Niemiec, więc bycie z nimi wymaga od ciebie podróżowania...

Tak, ale to nie problem. W miarę łatwo jest dostać się ze Sztokholmu do Frankfurtu. Na początku niezbyt podobał mi się ten pomysł, ale Olaf dzwonił do mnie i dzwonił. (śmiech). Spotkałem się z nim - całkiem fajny gość - i dałem się namówić. Wszystkie piosenki mniej więcej były już wtedy napisane, tekst był gotowy, musiałem tylko zaśpiewać. Album "The Evil In You" ("Zło w Tobie" - przyp. Thor) wyszedł w 2003 roku, pare miesięcy temu nagraliśmy kolejny album, który powinien zostać wydany za pare miesięcy. Razem z zespołem Brainstorm, w marcu i kwietniu jedziemy w trasę po Europie, która potrwa jakieś trzy tygodnie.

Mógłbyś porównać Olafa i Yngwiego - jako muzyków i jako po prostu ludzi? Obydwaj są gitarzystami, którzy sprawują pełną kontrolę w swoich zespołach...

Taa, Olaf jest bardzo utalentowanym gitarzystą. Można go porównać do Yngwiego, bo używa tej samej skali grając solówki. At Vance też dużo zawdzięcza Olafowi - podobnie jak Yngwie i on ma studio we własnym domu, i wszystko w mniejszym lub większym stopniu jest tam nagrywane. Olaf piszę całą muzykę, jego głos ma w zespole duże znaczenie jako, iż ostał się on w nim mimo wielu zmian personalnych. Można ich porównać w tym sensie, ale ludźmi są już zupełnie innymi.

Możesz porównać proces nagrywania "THe Evil In You" do sesji nagraniowej nowego albumu? Jak rozumiem, masz dużo swobody jeśli chodzi o tekst i partie wokalne..

Gdy dołączyłem do At Vance, Olaf prawie zupełnie mnie nie znał... Staremu wokaliście Olaf nie dawał za dużo swobody, w większości na płytach słychać było pomysły Olafa. Ja jestem bardziej przydatny robiąc wszystko po swojemu - trochę to zajęło Olafowi nim to zrozumiał. Gdy zaczęliśmy grać koncerty, zrozumiał, że najlepiej robię wszystko w sposób jaki mi odpowiada. Trudniej mi było nagrywać z nimi drugi album, bo długo koncertowałem z Therionem i było mi trudno znaleźć jakiś wolny czas aby zająć się robieniem płyty z At Vance. Było też tak, że zagraliśmy pare koncertów z Therionem w Grecji na początku października, a potem leciałem prosto do Frankfurtu aby zostać tam trzy dni. Wtedy to właśnie przerobiłem większość tekstów, które napisał Olaf i nagraliśmy też wtedy nowy album. Było to bardzo stresujące, bo miałem zaplanowany koncert z Therionem w następnym tygodniu, nie mieliśmy zbyt wiele czasu aby z At Vance nagrać ten album. Ale udało się. Mimo wszystko aby nagrywać "The Evil In You" mieliśmy więcej czasu.

Jak będzie brzmieć nowy album i w jakim stylu będzie utrzymany? Będzie to tradycyjny At Vance czy też możemy spodziewać się jakichś niespodzianek?

Wydaje mi się, że będzie to taki sam styl jak na "The Evil In You", ponieważ Olaf ma swój specyficzny sposób pisania utworów, brzmienie też będzie takie samo. Jakichś diamteralnych zmian nie będzie. Olaf napisał prawie całą muzykę. Teksty będą trochę inne.

Jaki kawałek At Vance najbardziej lubisz wykonywać na koncertach?

Było parę kawałków z "The Evil In You", które naprawdę lubię wykonywać. Lubię tytułowy "The Evil In You" i "The Curtain Will Fall". Na żywo świetnie się sprawdza "Broken Vow". Graliśmy też kawałki na których kiedyś śpiewał Oliver, m.in. "Take Me Away", który bardzo mi się podobał. Ale wydaje mi się, że człowiek bardziej "czuje" kawałki, w których nagrywaniu brał udział.

Tak ogólnie mówiąc, może sobie przypomnieć swój najlepszy show?

To trudne. (śmiech). W ostatnich sześciu miesiącach daliśmy wiele świetnych koncertów, które oglądała liczna i świetna publika, ten w Moskwie był jednym z nich. Daliśmy dobre koncerty w Boliwii i Salwadorze, ale graliśmy tyle koncertów, że nie pamiętam za bardzo każdego z osobna. Przeżyłem parę fajnych koncertów z Yngwiem, gdy graliśmy w Japonii, drugi koncert Krux też był dobry. Wiele fajnych koncertów zaliczyłem, ale większość z nich dałem właśnie z Therionem w 2004. Ostatni w tym roku był show w Moskwie i wyszedł nam całkiem nieźle. Było wielu ludzi, w mojej opinii był to udany koncert.

Jakie kryteria musi spełnić koncert, abyś uważał go za udany?

Publiczność jest ważna. Jeśli jest dobra i jeśli masz dobre nagłośnienie, wszystko wypada w porządku. Czasami dobre koncerty daje się gdy nie gra się przez pare dni i gdy człowiek jest trochę "wygłodniały", wtedy chce się grać. Nie ma znaczenia czy to czwartek czy sobota, i tak jest wtedy świetna noc, zdarza się. Fajnie gra się na festiwalach, szczególnie nocą gdy na scenie jest zimno. Bardzo lubię grać na festiwalach, szczególnie gdy ciemność już zapadła.

Pytanie odnośnie twojego wyglądu. Teraz wielu muzyków ma krótkie włosy, ale przez ostatnie lata ty łba nie goliłeś. Czemu? Co sprawia, że znowu zapuszczasz włosy?

Gdy grałem w Krux, zgoliłem wszystkie włosy. Przejadły mi się długie włosy, miałem je tak długo aż w końcy zdecydowałem sprawdzić jak to jest nie mieć ani jednego włosa. Na jakiś czas chodziłem wygolony, ale wtedy zdecydowałem się znowy je zapuścić. Nie wiem (śmiech), po prostu nie wiedziałem co mam z nimi robić, więc pozwoliłem im sobie rosnąć. Gdy ma się długie włosy, są one wtedy bardzo ważne, a ja po prostu chciałem sprawdzić jak to jest ich nie mieć. To było świetne, szczególnie w lecie gdy po koncertach nie miałem z włosami żadnych problemów. Ale gdy zacząłem je znowu zapuszczać, okazało się to także równie fajne. Zobaczymy jak to z nimi będzie. (śmiech)

Co robisz oprócz śpiewania? Masz rodzinę? Hobby?

Oprócz braci i rodziców, nie mam rodziny. Jeśli chodzi o hobby, jeżdżę na desce snowboardowej, gram w golfa i chodzę na siłownię ze znajomymi.

Ostatnie pytanie. Co uważasz za największy sukces w swojej karierze, a jakie były najgorsze rzeczy jakie cię spotkały?

Eeech.

Trudne pytanie, wiem.

Kilka najlepszych momentów przeżyłem gdy grałem w krajach, w których nigdy wcześniej nie byłem. Gdy grałem z Yngwiem, po raz pierwszy koncertowałem w Japonii i Południowej Ameryce, wtedy było to dla mnie niesamowite. Dużym przeżyciem było dla mnie spotkanie i praca z Cozym Powellem. To trudne, nigdy o tym nie myślałem. Ale jestem w miarę pewny, że dużo rzeczy jeszcze przede mną, szczególnie jeśli chodzi o album, nad którym teraz pracuje. Jeśli chodzi o te gorsze momenty, nie wiem... Było parę lat w połowie lat 90tych, gdy naprawdę nie wiedziałem co robić. Nim dołączyłem do Treat i do Yngwiego, były lata gdy naprawdę nie wiedziałem jaki kierunek obrać. Może to były najgorsze chwile, nie wiem. (śmiech)

-

Roman "Maniac" Patrashov, Felix "the Comrade" - 21 styczeń 2005
http://www.darkside.ru/

-