Pleroma
Posted by Thor on August 29 2007 16:19:00
Pleroma:

Hans Jonas, Religia gnozy, wyd. Platan, 1994

ROZWÓJ PLEROMY

W tajemnicę pierwszych prapoczątków wprowadzają te oto uroczyste słowa: „Niezniszczalny Duch pozdrawia istoty niezniszczalne! Wspomnieć chcę wam o tajemnicach nienazwanych, niewysłowionych, ponadniebnych, których pojąć nie mogą ani zwierzchności, ani moce ani istoty niższe ani też całkowita mieszanina, lecz które zostały objawione jedynie Ennoi Niezmiennego” (Epif. Haer. 31.5 1 i n.). A oto sama tajemna doktryna.
Na niewidzialnych i bezimiennych wyżynach istniał doskonały Eon, istniejący odwiecznie. Jego imię Pra-Początek, Pra-Ojciec i Otchłań. Nic nie może go pojąć. Przez niezmierzoną wieczność pozostawał w stanie najgłębszego spoczynku. Wraz z nim była Ennoia (Myśl), zwana też Łaską i Ciszą122. Pewnego razu owa Otchłań powzięła myśl, aby wydać z siebie początek wszystkich rzeczy i zanurzyła ten pomysł niby nasienie w łonie Ciszy, która z nią [a właściwie „z nim”, jest to byt rodzaju męskiego – przyp. tł.] była i stała się ona brzemienna i, zrodziła Umysł (Nous: męski), który jest podobny i równy swej rodzicielce i tylko on pojmuje wielkość Ojca. Zwany jest on również Jednorodzonym, Ojcem i Początkiem wszystkich istot. Wraz z nim stworzona została Prawda (Alatheia: byt żeński) i w ten oto sposób mamy pierwszą Tetradę: Otchłań i Ciszę, a potem Umysł i Prawdę123.
Jednorodzony, pojmując w jakim celu powstał, począł wraz ze swą małżonką następną parę: Słowo (męs.) i Życie (żeń.), które są odpowiednio ojcem wszystkich rzeczy, zaistniałych po nim, oraz początkiem i matką kształtującą całą Pleromę. Z nich zrodził się Człowiek i Kościół (Ecclesia: r. żeń.) dopełniając pierwotną Ogdoadę. Zrodzone na chwałę Ojca Eony, pragnęły sławić Ojca poprzez własne stworzenia i dlatego tworzyły dalsze emanacje. Ze Słowa i Życia wyemanowało dziesięć dalszych Eonów, z Człowieka i Kościoła dwanaście, i tak Ósemka, Dziesiątka i Dwunastka tworzą razem Pełnię (Pleromę) trzydziestu Eonów w piętnastu parach. Szczegóły tego generatywnego procesu po utworzeniu Ogdoady pominiemy, zauważając jedynie, że imiona wszystkich kolejnych dwudziestu Eonów stanowią abstrakcje tego samego typu jak pierwsza ósemka, tzn. są sztucznymi konstruktami, a nie nazwami własnymi wziętymi z tradycji mitologicznej. Ostatnim żeńskim Eonem w łańcuchu emanacji jest Sophia. „Pleroma” jest klasycznym terminem na oznaczenie w pełni rozwiniętej mnogości boskich właściwości, których standardową liczbą jest trzydzieści i które uporządkowane są hierarchicznie i tworzą sferę boską. Do grupy tej wlicza się też przeważnie Pra-Ojca czy Otchłań, lecz nawet ta reguła dopuszcza wyjątki124.

REKONSTRUKCJA PLEROMY

Kiedy w obrębie Pleromy pojawiła się niewiedza i brak formy, głęboki niepokój zapanował wśród Eonów, które nie czuły się już bezpieczne, obawiając się że i im może się coś podobnego przytrafić. Podobnie, dla przepełnionej żalem z powodu „poronionego płodu” i niepokojącej swoimi westchnieniami Sophii, dalsze istnienie tworu usuniętej już niewiedzy, czyli braku formy, stanowi – pomimo wykluczenia go z Pleromy – stały wyrzut sumienia. Dlatego Eony jednoczą się modlitwie do Ojca i otrzymują odeń emanację nowej pary Eonów, Chrystusa i Ducha Świętego, które mają do spełnienia dwojakiego rodzaju funkcje: przywrócić spokój w obrębie Pleromy i, co jest jego warunkiem, zająć się nadaniem formy pozbawionemu jej bytowi poza Pleromą. Tak więc Chrystus (jako męska część reprezentująca parę) jest pierwszym i jedynym Eonem, który ma do odegrania rolę zarazem po tej i po tamtej stronie Kresu, podczas gdy Eon Jezus, który jest jeszcze późniejszą emanacją, przeznaczony jest już w zupełności do wypełniania misji na zewnątrz.
W ten sposób krok po kroku rozwój wiedzie na zewnątrz, kierowany koniecznością, jaką narzuciła skaza, która raz zaistniawszy, jest teraz czymś realnym i wymaga naprawy. Najpierw, aby zabezpieczyć Eony przed podobnym losem, Chrystus ustanawia w Pleromie nową harmonię oświecając Eony co do tego, iż Ojciec jest niepoznawalny , tzn. przynosząc im gnozę („bowiem czego nie potrzebowała Pełnia jeśli nie gnozy Ojca?” – EV 19.15 i n.) oraz godząc je z wyznaczonymi im sferami, tak aby świadomość duchowej jedności obejmująca to, co ich różni, nie dopuściła więcej do powstania indywidualnych dążeń. Tak osiągają one doskonały spokój. Wszystkie razem, udzielając najlepszych części z własnych esencji, tworzą jako owoc nowego zjednoczenia dodatkowy (i nie łączący się w parę) Eon, Jezusa, w którym Pełnia niejako skupia się i który symbolizuje odzyskaną jedność. Ten „doskonały owoc Pleromy”, który zawiera wszystkie jej elementy, ma następnie osobiście jako Zbawca wynieść Pełnię w Próżnię, w której pozostałość przeszłego niepokoju, już „uformowanego” przez Chrystusa, wciąż oczekuje na zbawienie.

PRZYPISY

122 Wszystkie trzy imiona są rodzaju żeńskiego. Wśród walentynian istniała duża rozbieżność opinii na temat tego, czy Pra-Ojciec bądź Otchłań istniał pierwotnie w pojedynkę, czy też od początku przeciwstawiony był Ciszy.
123 Już ten pierwszy etap jest rozmaicie objaśniany. Powyższa wersja jest jedną z tych, które referował Ireneusz. Spośród kilkunastu alternatyw odnotujmy wersję znajdującą się u Epifaniusza: „Gdy na początku Samoistny Ojciec obejmował wewnątrz siebie Wszystko, które, nieświadome, w nim spoczywało... Istniejąca w nim Ennoia, zwana też łaską... ale najtrafniej Ciszą..., zapragnęła raz zerwać wieczyste więzy i wzbudziła w Wielkości pożądanie wspólnego z nią spania. A połączywszy się z nim [z Wielkością – r. męski] zrodziła Ojca Prawdy, którego wtajemniczeni słusznie nazywają „Człowiekiem”, ponieważ jest on obrazem odwiecznie istniejącego Niezrodzonego. Następnie Cisza zrodziła Prawdę jako naturalny związek Światłości z Człowiekiem”. Główna różnica w stosunku do wersji poprzedniej polega, że tu (jaku u Szymona) proces stwórczy zapoczątkowuje Ennoia a nie Ojciec.
124 I tak wersja taka znajduje się u Hipolita (VI. 29.5 i nn.), a jest ona wyjątkowa także pod tym względem, iż pomija postać Ciszy czy Ennoi i wyobraża sobie pierwszą zasadę jako pozbawioną żeńskiego odpowiednika: „Ojciec istniał sam, niezrodzony, bez miejsca, bez czasu, bez doradcy, bez jakiejkolwiek własności, którą dałoby się pomyśleć... samotny i spoczywający w sobie samym. Ale ponieważ miał on moc rodzenia spodobało mu się raz zrodzić i stworzyć to, co najpiękniejsze i najdoskonalsze miał w sobie, bo nie miłował on samotności. Cały był bowiem miłością, lecz miłość nie jest miłością jeśli nie ma tego, co jest kochane. Tak więc Ojciec, choć był sam, wyemanował i zrodził „Umysł” i „Prawdę”...[itd.]. Liczba emanacji wynosi tu początkowo dwadzieścia osiem (Ojciec nie został w nią wliczony) i wzrasta dopiero po zaistnieniu kryzysu, dzięki dodatkowej emanacji pary Chrystus i Duch Święty.

Podziękowania dla Dagnara za podesłanie tekstu.