Recenzja - Lemuria
Posted by Thor on August 21 2007 17:47:24

Lemuria

Po 3 latach ponownie możemy zapoznać się z nowym materiałem Szwedów. 21 nowych utworów zrealizowanych w kilku studiach nagraniowych (Sztokholm – perkusja, gitary, bałałajki, mandoliny, metalowe wokale i większość solowych partii operowych; Praga – orkiestra symfoniczna i 32-osobowy chór; Kopenhaga – organy, Hammondy, melotrony) daje wyobrażenie o bogactwie użytych środków, doszlifowanym brzmieniu i niezwykłych rozwiązaniach muzycznych. W końcu Christopher Johnsson przyzwyczaił nas do efektownych muzycznych dziełek z pogranicza metalu i klasyki w stylu, o którym lider Theriona powiedział kiedyś: "avantgard symphonic/orchestral/operatic metal". „Lemuria” to pierwsza część trylogii. Posłuchajcie...

Zwielokrotniona pogłosem, heavymetalowa gitara zaczyna tą dźwiękową podróż w „Typhon”; nagle wchodzą klawisze i damsko-męskie operowe śpiewy – ale gitary dalej swoje. Po wielu latach przerwy znów słyszymy w Therionie mocny, głęboki growling – Christopher wita się ze słuchaczami ;-) Melodyjne riffy przenikają się z głosami chóru i keyboardowymi pasażami – uświadczamy także świetnej solówki. Kompozycja brzmi niezwykle nowocześnie i świeżo.
Marszowe, orientalne z lekka riffy w „Uthark Runa” przypominają klasyczną już płytę „Theli”, utwierdzają nas w tym podniosłe wejścia chóru i czysty, rockowy wokal (Mats Leven); gitary odjeżdżają coraz bardziej w kierunku Orientu, chwilami ich melodyka przywodzi na myśl kompozycje E. Griega – w końcu tekstowo jest to opowieść w nordyckich klimatach.
Sporo fletów i orkiestra gra radośnie ładny motyw w „Three Ships Of Berik Part 1” – do tego dochodzą klasyczne therionowe riffy, chór i ponownie growl. Wybuchowa mieszanka.
Zagrania typowe dla orkiestr wojskowych słychać w Three Ships Of Berik Part 2” – takie też brzmienia przeważają w tym tracku – jest sporo dęciaków. Klimat znów dość wesoły i optymistyczny.
Jeden z najładniejszych utworów jakie miałem okazję ostatnio słyszeć – „Lemuria” – to akustyczny, balladowy kawałek z operowym żeńskim wokalem i przepięknym, bajkowym motywem gitarowo – fletowym; stopniowo udział chóru jest coraz większy, pojawia się czysty rockowy wokal. Końcowa część to melodyjna, acz nie pozbawiona ciężaru, dominacja gitar z kapitalnie odwzorowaną wiodącą melodią w solówce.
„Quetzalcoatl” to aztecka pieśń bojowa z ciekawymi podziałami rytmicznymi i ładnymi partiami fortepianu oraz fletów. Riffy, urozmaicane wstawkami na mandolinie nie pozwalają usiedzieć w miejscu.
Czy to nasz rodak Piotr Wawrzeniuk ponownie w akcji na płycie Theriona? Znów powracają czasy chwały z albumu „Theli”... znów słychać jego głos. „The Dreams Of Swedenborg” to dość spokojnie rozwijająca się kompozycja z mrocznymi chórami i zagrywkami basu nieco w stylu Primusa; liryczne partie wybrzmiewają na przemian z tymi bardziej dynamicznymi.
Melotronowy wstęp z patetycznymi partiami chóru i smutną gitarą – taki jest „An Arrow From The Sun” – potem zespól gra trochę w hołdzie Iron Maiden (klimaty ostatnich dwóch płyt) tyle że soliści śpiewają barytonem albo sopranem; pojawiają się też Hammondy.
W „Abraxas” ponownie trochę Orientu – galopująca jazda z sopranem na pierwszym planie, potem Purple’owski motyw na gitarze nieco nas zaskakuje; finał opanowany przez chór i symfoników - zespół wykazuje się śliczną solówką.
„Feuer Overture, Prometheus Entfesselt“ – największa muzyczna niespodzianka – historia z greckiej mitologii ubrana w mroczne, metalowe dźwięki jakich nie powstydziłby się Rammstein (ten wokal!!! ) i Atrocity (gitary!!! ) – utwór zaśpiewany przez Matsa i Piotra po niemiecku ma niezwykły klimat. Znakomite zakończenie płyty.

Sporo energii, dynamiki, luzu, świetnych melodii, riffów i pomysłów symfonicznych – tak krótko można scharakteryzować ten album. Zespół po raz kolejny prowadzi nas przez niezwykłe światy, epoki i wydarzenia. I naprawdę warto się z nimi zapoznać.

DevilRed Napisz do autora
www.NeoStream.prv.pl

-